O budynku przy ul. Długiej 29 w centrum Warszawy krąży wiele historii. Zarówno tych mniej, jak i bardziej prawdopodobnych. Ponoć nocą, do niewielkiego hoteliku przybywają zjawy sprzed lat. Historię tego owianego tajemnicą miejsca opisał w swojej najnowszej książce pt. "Widziadła" Janusz Szostak. Czy pokoje gościnne faktycznie nocami odwiedzają nadprzyrodzone zjawy?
ZOBACZ TEŻ: Duchna Droga pod Warszawą. Aż roi się w niej od zjaw. "Dobrego człowieka nie skrzywdzą, a złego ukarzą"
Od lat przy ul. Długiej 29 swoje biuro ma znany jasnowidz Krzysztof Jackowski. To właśnie tam przyjmuje on osoby, które potrzebują jego pomocy. Podczas rozmowy z Szostakiem, Jackowski napomknął, że właściwie to miejsce, w którym się znajdują, jest nawiedzone.
Polecany artykuł:
Faktycznie, budynek przy Długiej ma bardzo tragiczną historię. Jak przypomina Janusz Szostak, w 1808 roku w pałacu Witosławskiego przy ulicy Długiej 29 otwarto Hotel Polski, który funkcjonował aż do wybuchu Powstania Warszawskiego. Z kolei wiosną 1943 roku utworzony tam został ośrodek internowania dla Żydów, którzy posiadali paszporty państw południowoamerykańskich i mieli być wymienieni na jeńców niemieckich. "Szacuje się, że przez Hotel Polski przewinęło się około 2500 osób, z czego około 1900 wyjechało do obozów w Vittel i Bergen–Belsen. Skąd, zamiast do Ameryki Południowej, trafiło do Auschwitz-Birkenau i tam zostało zamordowanych" - pisze Szostak.
Ośrodek zlikwidowano 13 lipca 1943 roku. Wówczas 300 osób, które przebywały w hotelu bez dokumentów, zabrano na Pawiak i rozstrzelano. Budynek został niemal całkowicie zniszczony. Do dziś przetrwała tylko jego część frontowa. Po odbudowie stał się siedzibą Związku Zawodowego Metalowców, a na poddaszu nadal funkcjonuje niewielki hotelik.
Krzysztof Jackowski stwierdził, że nocami pojawiają się w tym budynku zjawy zamordowanych Żydów. Informację tę, potwierdziła kobieta pracująca na recepcji niewielkiego hoteliku.
- Przychodzą każdej nocy. Nie opuszczają tego miejsca. Kiedyś przysnęłam na tapczaniku w pokoju służbowym. I przez sen poczułam, jak ktoś mnie dusi. Otworzyłam oczy i z przerażeniem dostrzegłam, że stoi nade mną młody Żyd i zaciska dłonie na mojej szyi. Nie byłam w stanie krzyczeć - powiedziała kobieta.
Dodała, że zjawa miała kapelusz, długi płaszcz i pejsy. Okazało się, ze właściwie wszyscy pracownicy hoteliku widują duchy przy długiej 29. - Każdej nocy, około trzeciej nad ranem to coś przychodzi do recepcji. Chodzi za nami po korytarzach. Nawet ochroniarz stąd uciekł, gdy zobaczył zjawę - opowiedziała Szostakowi recepcjonistka.
Czy jest jakiś sposób, żeby bronić się przed zjawami? Pracownicy znaleźli prostą metodę. - Palimy świeczki, ktoś nam to podpowiedział i dzięki temu jest jakby spokojniej - wyjaśniła kobieta.
Polecany artykuł:
Więcej nieprawdopodobnych opowieści o warszawskich duchach oraz innych historii znajdziesz w książce Wydawnictwa Harde "Widziadła", autorstwa Janusza Szostaka. Książka do kupienia tutaj.