"Super Express": - Radosław Potrac, nauczyciel z warszawskiej Pragi najlepszym nauczycielem w Polsce. Jak to się robi, by zasłużyć na tytuł Nauczyciela Roku?
Radosław Potrac: - Trzeba być sobą, po prostu autentycznym, trzeba mieć ludzi wokół siebie, trzeba mieć dzieci wokół siebie, bo jesteśmy dla nich, trzeba mieć rodziców wokół siebie - i to wszystko ładnie połączyć, związać, dorzucić trochę Muminków, trochę "aligancji warsiawskiej" i humoru. I z tego wychodzi taki piękny tygiel różnorodności, że wszystko idzie do przodu.
- To tak lekko żartobliwie, a na serio?
To było na serio. Choć z humorem. Potrzeba też oczywiście sprzyjających warunków, systemowych, pieniędzy, odpowiedniego miejsca, zrozumienia przełożonych, szacunku, poczucia godności. Bo praca nauczyciela nie jest prosta, ale daje bardzo dużo satysfakcji, energii i przynosi wiele radości, kiedy wszystkie te elementy, o których powiedziałem zaczynają działać.
- "Ma belfra w genach" tak o panu usłyszałam...
- Tak to chyba ktoś wymyślił, bo czy ja mam belfra w genach? Belfrem jestem od zucha i harcerza. Dzieci, młodzież, wychowanie, edukacja, wodzostwo zuchowe, praca z osobami z niepełnosprawnością były ze mną od początku i mój wybór drogi zawodowej był bardzo naturalny.
- A co było pierwsze?
- Pierwszy był mundurek zucha, beret z antenką i mały piękny znaczek. A potem gromada zuchowa, potem byłem wodzem zuchów, a potem były małe dzieciaki w Braniewie, których zostałem trenerem i pomocnikiem. Później przyszła szkoła i praca z osobami niepełnosprawnymi, klasy integracyjne, innowacje i pomysły, by nikt się w szkole nie nudził. To doprowadziło mnie do tego momentu w życiu...
- ...że został pan Nauczycielem Roku 2023. Ale to nie pierwsza nagroda. Jak przeczytałam o pana aktywności szkolnej i pozaszkolnej, to się zastanawiam czy jest jeszcze czas na cokolwiek prywatnego?
- My nauczyciele doskonale wiemy, że podstawa to organizacja. Kiedy człowiek dobrze zorganizuje, to znajdzie moment na wszystko, co chce zrobić.
- Jacy są dziś uczniowie z Pana perspektywy?
- Cudowni, wspaniali, twórczy, kreatywni, wymagający i tacy, którzy potrzebują wzorców. Tacy, którzy potrzebują liderów. Tacy, którzy potrzebują wartości w miejsce tych, które czasem próbujemy im zabrać – czasem chcemy zabrać internet, czasem próbujemy zabrać im ich youtuberów, czasem próbujemy im zabrać to, z czym się urodzili, w czym tkwią od urodzenia. A my musimy znaleźć coś, czym te luki zapełnimy, wyciągniemy ich z ich przestrzeni, pokazując im, że internet jest świetny, pomaga żyć, pracować, tworzyć ale prawdziwe życie jest wśród ludzi.
- Co lepsze - kij czy marchewka? Kara czy nagroda?
- Równowaga i obiektywizm. Ale skoro zadaje pani tak pytanie, to odpowiadam - zależy dla kogo, w jakiej sytuacji i kiedy. Czasami potrzebny jest kij, który jest informacją zwrotną i motywatorem. A czasami jest potrzebna marchewka, która jest wzmocnieniem, behawiorystyką i nagrodą.
- Pana przesłanie na życie?
- Matko! To takie trudne pytanie. Ale spróbuję. Moim przesłaniem na życie jest mini cytat z Muminków: "nie można wszystkiego brać na poważnie, bo mój wujek, który brał wszystko na poważnie i uczył się ciężkiej trygonometrii i arytmetyki, stracił wąsy, a potem zasnął. Przyszła buka i go zjadła i obudził się w brzuchu buki i tak już został". Więc nie da się wszystkiego brać na poważnie. Nie można być zawsze na serio. Za to trzeba szukać we wszystkim swojego miejsca, swojej przestrzeni. Trzeba być uważnym, reagować, ale dbać nie tylko o innych, ale również o siebie.
I to mówi najlepszy nauczyciel w kraju, historyk, wychowawca, terapeuta, harcerz, warsawianista...
Dodam tylko, że takich najlepszych nauczycieli jest pół Polski, a nawet więcej. Mnie się po prostu udało, bo ktoś to zauważył i opisał, ale proszę mi wierzyć, że takich ludzi jest naprawdę cala masa i za tych nauczycieli trzymam kciuki. Życzę im cierpliwości, wytrwałości, i żeby się nie poddawali mimo wszystko i robili swoje.
Rozmawiała Izabela Kraj, not. WW