Informacja, którą mieszkańcy Piaskowej otrzymali na początku sierpnia ubiegłego roku była dla nich szokiem. Okazało się, że stan techniczny budynku jest fatalny, inspektor budowlany nakazał opróżnienie trzech klatek. Z dokumentu wynika, że ściany są popękane, stropy się uginają, a budynek jest zawilgocony. - Na samym początku ekspertyza była alarmująca – przyznał Mariusz Gruza, rzecznik Dzielnicy Wola. Po ponad siedmiu miesiącach udało się znaleźć lokale zastępcze dla większości mieszkańców. - Mamy za sobą ponad 100 przeprowadzek – wylicza Gruza. Mimo to, jeszcze kilkadziesiąt osób pozostaje w zrujnowanym bloku. Większość z nich ma już nowe mieszkania i czeka na przewiezienie swoich rzeczy, ale są też tacy, którzy cały czas szukają nowego lokum. Dlaczego?
Albo przeciekający dach, albo łazienki takich rozmiarów, że nikt by do nich nie wszedł. Mieszkania często są mniejsze o kilka metrów kw. - wylicza Grzegorz Kryński (47 l.), którzy obejrzał i odrzucił już pięć mieszkań wskazanych przez urzędników dzielnicy. W czwartek będzie oglądał szóste. - Jak nie przyjmiemy tego to już raczej żadnych wskazań nie będzie. Już nie mają lokali – przyznaje Kryński. Niechętny zmianie mieszkania był też Marek Staszewski. - Ja miałem dwa wskazania i drugie zdecydowałem się przyjąć, tylko ze względu na to, że zaczyna się robić już późno – tłumaczy. Tymczasem burmistrz Woli Krzysztof Strzałkowi twierdzi, że wszystko idzie zgodnie z planem. - W przestrzeni publicznej pojawiają się komentarze kwestionujące standard wskazywanych mieszkańcom Piaskowej 9 lokali zamiennych na Nowolipiu. Sprawdziłem. Nie ma wstydu – napisał na swoim koncie facebookowym.