Kieszonkowcy najczęściej działają w grupach. Kiedy jeden z nich kradnie, pozostali robią tłok lub odwracają uwagę pasażerów. - Działają błyskawicznie. Zdarzało się też, że rabusie nie zabierali całej sumy, a zostawiali swojej ofierze pieniądze, np. na bilet - wyjaśnia "Szymek", policjant z wydziału wywiadowczo-patrolowego, który na co dzień zajmuje się ściganiem kieszonkowców.
Dworce i zatłoczone pociągi to dla złodziei prawdziwy raj. Pasażerowie w pośpiechu często bowiem zapominają o zasadach bezpieczeństwa. A kieszonkowcy obserwują i czekają na dogodny moment. Jeśli wiedzą, że mamy przy sobie dużą sumę pieniędzy, to mogą śledzić nas nawet przez kilka godzin albo wsiąść do pociągu i przejechać pół Polski, byle tylko zabrać nam portfel.
Policjanci chcą pokazać pasażerom, jak się przed nimi ustrzec. W trakcie akcji "Nie daj się złowić w sezonie" sami wcielają się w kieszonkowców i pozorują kradzież. Pokazują też, że często nawet w zatłoczonym przedziale możemy liczyć tylko na siebie.
- Często boimy się reagować, nawet jeśli widzimy kradzież. A w myśl nowych przepisów każdy, kto podejmuje interwencję wobec złodzieja czy innego przestępcy, jest traktowany jak urzędnik publiczny - wyjaśnia podinsp. Maciej Karczyński ze stołecznej policji.
"Super Express" jest patronem medialnym kampanii. Wraz z Komendą Stołeczną Policji prowadzą ją Koleje Mazowieckie, Tramwaje Warszawskie, MZA i Związek Banków Polskich.
Pani Marlena (21 l.) jako jedyna zareagowała, kiedy zobaczyła pozorowaną kradzież. - Myślałam, że ten mężczyzna okradł śpiącą obok mnie pasażerkę. Niewiele więc myśląc, podniosłam alarm.