„Zero tolerancji” to hasło, które przyświeca stołecznym policjantom od momentu wprowadzenia przez rząd nowych obostrzeń. Wyjść z domu możemy tylko w uzasadnionych przypadkach – do sklepu, apteki, czy do pracy. Wycieczki, spacery, rowerowe przejażdżki są po prostu zabronione. Wszystko po to, by koronawirus nie rozprzestrzeniał się po Warszawie. Są jednak tacy, którzy za nic mają nowe zasady, ale muszą się liczyć z konsewkencjami. Policjanci wystawili już ponad tysiąc mandatów! - Tylko we wtorek za naruszenie art. 54 k.w. mandatami zostało ukaranych 227 osób – mówi nadkom. Sylwester Marczak. A wachlarz wykroczeń jest naprawdę spory.
Wojsko i policja legitymują stolicę. Mandaty nadal się sypią
Mandaty z ostatnich dni to przede wszystkim nieroztropni spacerowicze, którzy przechadzają się bez celu po stołecznych ulicach. Ale nie tylko. Policjanci patrolujący teren przyległy do jeziorka „Moczydło” przyłapali 15-lata i jego o rok starszego kolegę na wędkowaniu. Tymczasem młodzi warszawiacy do 18 roku życia nie mogą wychodzić bez opieki dorosłych. Poza tym wędkowanie nie jest z pewnością czynnością pierwszej potrzeby. Rodzice chłopców musieli zapłacić po 500 zł. To samo spotkało mężczyznę, który pił alkohol na ławce. Dużo więcej stracił mieszkaniec Legionowa, który będąc na kwarantannie poszedł na zakupy. Jemu policja wręczyła mandat w wysokości 5 tys. zł. Aż trzy razy więcej zapłacił właściciel obiektu rekreacyjnego nad Zegrzem, który mimo zakazu, udostępnił go klientom. Policja przypomina – zostań w domu!
Wiceprezydent Warszawy zaliczył wpadkę. Pojechał limuzyną po... bułkę [GALERIA]