Synek pani Anety Baranowskiej, 11-miesięczny Szymonek z Radomia, leżał od stycznia na OIOM-ie w szpitalu dziecięcym w Warszawie przy ul. Niekłańskiej z nieodwracalnym uszkodzeniem centralnego układu nerwowego. Rodzice znaleźli specjalistów zza granicy, którzy widzieli cień nadziei na wyleczenie chłopca. Niestety, 18 czerwca lekarze odłączyli Szymonka bez zgody i obecności rodziców od aparatury podtrzymującej życie. - Nie pozwolili mi się nawet z nim pożegnać” - mówiła „Super Expressowi” zrozpaczona mama chłopca.
To wywołało falę oburzenia w całym kraju. W sobotę w wielu miastach w niebo poleciały tysiące baloników. Tak ludzie wyrazili solidarność z rodzicami chłopczyka, którzy chcą wyciągnięcia konsekwencji wobec lekarzy.
- Zostało złożone do Prokuratury Regionalnej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na błędzie medycznym w trakcie hospitalizacji – mówi Arkadiusz Tetela, pełnomocnik rodziny Szymonka.
Na razie nie wiadomo kiedy i gdzie odbędzie się sekcja zwłok chłopca. Rodzice chcą aby została przeprowadzona w innej placówce, niż przy ul. Niekłańskiej.