Krystian O. przed sądem

i

Autor: Marek Zieliński/Super Express Krystian O. przed sądem

Sprawca wypadku na Sokratesa: „Nie miałem pieniędzy na serwis BMW”. Kim jest Krystian O.?

2021-03-13 9:00

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces 31-letniego Krystiana O., który spowodował śmiertelny wypadek na ul. Sokratesa. Mężczyzna wyjawił przed sądem podczas przesłuchania, jak wyglądało jego życie do momentu wypadku. Na jaw wyszły też niepokojące informacje dotyczące pomarańczowego bmw, którym śmiertelnie potrącił 33-latka Adama G.

Sprawa wypadku, do którego doszło 20 października 2019 r. na przejściu dla pieszych przy ul. Sokratesa 9, odbiła się głośnym echem nie tylko w Warszawie, ale i całej Polsce. Rozpoznawana jest przez pięcioosobowy skład orzekający Sądu Okręgowego w Warszawie. Oskarżony o zabójstwo drogowe Krystian O. w obecności żony i mamy zmarłego, opowiadał na sali sądowej jak wyglądało jego życie przed wypadkiem. - Z wykształcenia jestem technikiem-mechanikiem samochodowym. Pracowałem w zakładzie blacharsko-lakierniczym, gdzie do ręki dostawałem maksymalnie 2,5 tysiąca złotych. W pewnym momencie rzuciłem pracę i postanowiłem otworzyć własny biznes. Założyłem Dojazdową Pomoc Techniczną do Klienta - opowiedział przed sądem Krystian O. 

Mężczyzna przyjeżdżał do ludzi potrzebujących pomocy przy drobnych naprawach. Fach miał zawsze w ręku. - Przez pierwsze dwa miesiące nie miałem żadnego zarobku - dodał ze łzami w oczach. 

Rozpoczął się proces pirata drogowego z ulicy Sokratesa

Krystian O. wytłumaczył, że swoje sportowe auto kupił, by mieć odskocznię po ciężkim tygodniu mało płatnej pracy. - Wydałem na ten samochód swoje ostatnie oszczędności. Auto warte było 35-40 tysięcy złotych. W środku zawsze było nieskazitelnie czysto i schludnie. Chciałem mieć samochód na weekendy, o który mogłem dbać. Tak po prostu stwierdził Krystian O., który na co dzień do pracy jeździł golfem, wartym około 2 tys. zł. 

Niestety w pomarańczowym sportowym wozie biegli stwierdzili liczne przeróbki i niesprawny system ABS. - Kupiłem auto w takim stanie, badania techniczne przechodziło wcześniej bez problemu. O zmianie kierownicy nic nie wiedziałem. Kupiłem samochód mniej więcej rok przed tym tragicznym wydarzeniem. Sam nie dokonywałem żadnych przeróbek. Auto kupiłem za ostatnie oszczędności, nie miałem pieniędzy by pojechać do serwisu BMW i podpiąć auta pod komputer - stwierdził oskarżony. 

Jak się okazało, rzeczywiście auto przeszło badania techniczne, ale na stacji kontroli pojazdów zlokalizowanej aż pod Grodziskiem Mazowieckim, gdzie diagnostą był wieloletni znajomy Krystiana O.

- Podczas badania świeciła się kontrolka ABS, ale samochód przeszedł mimo to badania. Nie zawsze takie coś oznacza awarię, czasami może to być przecież zwykłe spięcie na przewodach - tłumaczył. O tym ma zadecydować sąd, ponieważ wezwał znajomego diagnostę na następną rozprawę w charakterze świadka. 

Krystian O. nie był wcześniej karany. Z deklaracji, jakie złożył przed sądem wynika, że nie miał także na koncie żadnych wykroczeń drogowych. Nigdy nie wsiadał za kółko po alkoholu. Do momentu wypadku nie leczył się psychiatrycznie.

Dopiero drogowa tragedia spowodowała, że jego życie się posypało. - Ja i moja rodzina dostawaliśmy groźby. Zacząłem bać się o swoje życie. Media stworzyły nagonkę i zrobiły ze mnie mordercę. W areszcie też mnie rozpoznali. Wiedzieli, że to ten co zamordował na pasach. Musiałem skorzystać z pomocy psychiatrycznej. Miałem myśli samobójcze - mówił Krystian O. podczas rozprawy. 

Po złożeniu wyjaśnień mężczyzna przeprosił dwukrotnie rodzinę zmarłego. - To piętno na mnie ciąży. Na pewno nie chciałem odebrać ojca dziecku, męża żonie, ani syna rodzicom, ani na pewno dobrego kolegi, przyjaciela. Nigdy bym nie miał powodu żadnego, żeby odebrać człowiekowi życie. Starałem się żyć i pomagać innym, zdarzyło się nieszczęście i będzie to ze mną do końca moich dni - wyznał Krystian O.

A dlaczego jechał niemal 130 km/h tam, gdzie było ograniczenie do 50 km?

- Nie jechałem tak szybko. Na liczniku miałem około 90 km/h – odpowiadał przed sądem. Gdy ten dociekał: - To dlaczego nie jechał pan 50 km/h?, Krystian O. odparł: "Po prostu".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają