Policja zatrzymała dwóch mężczyzn

i

Autor: policja

Nie mógł dostać się do swojego domu. Sąsiedzi rzucili się na niego z siekierą

2019-09-16 11:32

Chwile grozy na warszawskim Mokotowie. Mieszkaniec bloku przy alei Niepodległości nie mógł dostać się do swojego mieszkania. Kiedy czekał na córkę, która miała mu otworzyć drzwi, został zaatakowany przez sąsiadów.

Do groźnego incydentu doszło 20 czerwca, ale dopiero 6 września prokuratura przedstawiła zarzuty podejrzanym. Jak się okazało, mężczyźni nie rozpoznali sąsiada, który próbował otworzyć drzwi do swojego mieszkania.

Nie mógł wejść do domu

Była 2 w nocy. Mężczyzna chciał wejść do lokalu, ale nie udało mu się otworzyć drzwi. Postanowił nie szarpać się z zamkiem i na pomoc wezwał córkę z którą mieszkał. Kiedy oczekiwał na jej przyjazd, został zaczepiony przez nieznanego mu 36-latka.

- Ten zażądał by natychmiast opuścił blok. Mężczyzna odmówił, argumentując, że jest właścicielem lokalu. Wtedy zaczepiający na chwilę się oddalił, by wrócić z pałką teleskopową oraz z drugim kolegą. Okazało się, że ten drugi ma już przy sobie trzonek od siekiery. Gdy agresorzy ponownie spotkali się z odmową upuszczenia budynku przez pokrzywdzonego, przystąpili do zadawania uderzeń - relacjonuje sierż. szt. Karol Gruda z policji na Mokotowie.

Zaatakowany mężczyzna upadł na ziemię. Cały czas próbował się bronić i odpychać napastników. Mężczyźni w końcu odpuścili i uciekli. Kiedy na miejsce dojechała córka pokrzywdzonego, wezwała policję.

Przyznali się

- Gdy sprawa trawiła do policjantów natychmiast rozpoczęto czynności wykrywcze i operacyjno – rozpoznawcze. Mozolna i trudna praca operacyjna przyniosła efekty w postaci zatrzymania obydwóch sprawców pobicia. Okazali się nimi 36 – latek i jego o pięć lat starszy kolega. Zostali zatrzymani w ich miejscy pracy. W szafce ubraniowej jednego z nich policjanci znaleźli pałkę teleskopową użytą podczas pobicia. Drugi ze sprawców, zapytany o trzonek od siekiery, oświadczył, że tamtego dnia wyrzucił go gdzieś w okolicy miejsca zamieszkania - wyjaśnił Gruda.

Podejrzani przyznali się i tłumaczyli, że nie poznali sąsiada. W obszernych wyjaśnieniach próbowali winą za zajście obarczyć pokrzywdzonego. Nie chcieli dobrowolnie poddać się karze, chcąc by o ich losie zadecydował sąd. Obaj usłyszeli zarzuty pobicia z użyciem niebezpiecznego narzędzia, za co kodeks karny przewiduje karę więzienia w wymiarze do 8 lat.

Zobacz i przeczytaj też: Poważny wypadek na Mokotowie. Karetka na sygnale z pacjentem PRZEWRÓCIŁA się na bok

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki