Co się dzieje podczas kolędy? Duchowny zdradza szczegóły wizyt duszpasterskich
Tradycyjnie w okresie okołoświątecznym w parafiach w całej Polsce księża odwiedzają wiernych po kolędzie. Podczas takiej wizyty duszpasterskiej duchowni modlą się z parafianami, błogosławią ich domy i rozmawiają o trudach i troskach dnia codziennego. Niektórzy wierni z góry zakładają, że księdzu za to, że pofatyguje się do nich osobiście w odwiedziny, należy wręczyć upominek i godnie ugościć. I nie chodzi tu o wręczane zazwyczaj koperty z pieniędzmi, a o naprawdę konkretne prezenty i świąteczną ucztę!
Jeden z duchownych, który od lat chodzi z kolędą, postanowił uchylić rąbek tajemnicy, co dzieje się podczas takich wizyt duszpasterskich. - Każdy chce wstawiać wodę na kawę czy herbatę, a ja na mieszkanie mam 10 minut. To nie jest tak hop, hop. Trzeba skończyć kolędę do godz. 22. (…) Niektórzy częstują naleweczką. Cóż, trzeba odmówić, bo musiałbym wypić dobre trzy litry - opowiedział ksiądz w rozmowie z "Faktem".
To dostaje ksiądz po kolędzie. "Mógłbym monopolowy założyć"
Jak dodał duchowny, podczas wizyt w duszpasterskich nie brakuje również prezentów. Okazuje się, że na liście są już nie tylko czekoladki, cukierki czy pomarańcze, ale też butelki trunków, bardzo często pełne domowych nalewek. Nie jest to jednak dobry pomysł. - Odmawiam. Gdybym brał te wszystkie butelki, mógłbym monopolowy założyć - stwierdził ksiądz na łamach "Faktu".
Na tym jednak pomysłowość wiernych się nie kończy. Duchowny zdradził, że kiedyś wierny podczas kolędy chciał mu wręczyć… obraz religijny! Jak zaznaczył, zdarzają się też wyjątki, kiedy podarek przyjmuje. - Trudno odmówić babci, która cały rok czekała na kolędę i daje mi swojski miód od wnuka. Tylko przykrość bym zrobił - wyjaśnił.
Ksiądz opowiadający na łamach „Faktu” o kulisach wizyt duszpasterskich chciał pozostać anonimowy. W związku z tym jego imię i nazwisko zna jedynie redakcja dziennika.
Listen on Spreaker.