Pan Paweł prowadzi niewielką siłownię na Powiślu. Lokal podnajmuje od Biedronki, która to z kolei wynajmuje budynek od spółdzielni i tuż nad jego lokalem ma swój sklep. Mężczyzna nigdy nie miał problemów z płynnością finansową. - Prowadzę tę siłownię od 9 lat. Nigdy nie zalegałem z czynszem i rachunkami. Wszystkie płatności zawsze robiłem w terminie -mówi właściciel siłowni. Problem zaczął się, kiedy wybuchła epidemia koronawirusa. Mężczyzna zmuszony był zamknąć lokal. - Na brak klientów nigdy nie mogłem narzekać. Ale kiedy ogłoszono pandemię, zmuszony byłem zamknąć swój biznes. Obrotów nie było, a ja nie miałem z czego płacić za czynsz, który miesięcznie wynosił 16 tys. zł. Myślałem nawet, by to zamknąć , żeby nie robić sobie dodatkowych kosztów - żali się mężczyzna.
Nagle jednak zapaliło się światełko w tunelu. Pan Paweł napisał pismo do Biedronki z prośbą o pomoc. I kiedy myślał, że już nic z tego wszystkiego nie będzie, stał się cud. Przedstawiciele Jeronimo Martins Polska odezwali się do niego i postanowili spłacić jego dług. - Boże, to był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Biedronka pokryła za mnie ponad 50 tys. Bez jej pomocy musiałbym zamknąć siłownię, bo nie dałbym rady dalej prosperować. Chciałbym podziękować z całego serca za okazaną pomoc- mówi szczęśliwy pan Paweł.