Warszawa: Nie wyrzucajcie nas na bruk

2010-02-15 22:04

Schorowany niemal stuletni kombatant, który walczył o Warszawę, w najgorszych snach nie przypuszczał, że będzie eksmitowany z własnego domu! Czesław Mostek (95 l.) nie może spać spokojnie, odkąd prywatni właściciele przejęli jego mieszkanie wraz z całą kamienicą.

Najpierw bezlitośnie podnieśli czynsz, a gdy starszy pan nie był już w stanie płacić takiej kwoty, wystąpili o jego eksmisję! Dziś sąd zajmie się tą sprawą.

W kamienicy przy ul. Widok państwo Mostek mieszkają od 1955 roku. Przeżyli tu pół swojego życia, tu się wychowały ich dzieci i wnuki. - Mieliśmy nadzieję żyć tu do końca swoich dni - załamuje ręce Anna Mostek (76 l.). - Dwa lata temu nagle pojawił się właściciel i podniósł czynsz do niemal 1500 zł miesięcznie. Nie stać nas na to, ja mam 850 zł emerytury, mąż 1340, razem ze świadczeniem opiekuńczym. Na same leki wydajemy ponad tysiąc złotych miesięcznie - mówi zrozpaczona kobieta.

Patrz też: Lokatorzy strajkują, bo urzędnicy odcięli im gaz

Mostkowie łudzili się, że nowi właściciele znajdą im zastępcze mieszkanie, co zresztą rok temu obiecywał im ich adwokat, bo żadnego z trójki właścicieli nigdy nie widzieli na oczy. Zaległości urosły do ponad 11 tys. zł. Do tego właściciele wycofali się z obietnic znalezienia im mieszkania i skierowali do sądu sprawę o eksmisję. - To dobre rozwiązanie dla tych ludzi, ponieważ po wyroku będą mieli prawo ubiegać się o mieszkanie kwaterunkowe od miasta - przekonuje adwokat właścicieli Jan Stachura. - Nie jesteśmy bezwzględni, ale trzeba zrozumieć, że moi klienci ponieśli ogromne koszty na remont kamienicy i nie mogą utrzymywać niepłacących lokatorów - dodaje Stachura. Czesław Mostek (95 l.) jest załamany. - Walczyłem w Powstaniu, tyle strasznych rzeczy przeżyłem, ale nigdy nie myślałem, że z własnego domu mnie przyjdą wygnać - rozpacza.


Państwo Mostek są przerażeni. Boją się, że znajdą się na bruku, jeśli sąd nie przyzna im lokalu socjalnego. - Nigdy w życiu nie byłam w sądzie, a teraz będę tam jak jakaś oskarżona - mówi pani Anna.

Rzeczniczka dzielnicy Śródmieście Urszula Majewska uważa, że kamienicznik tylko zasłania się miejską uchwałą, która według niego ma gwarantować lokatorom mieszkanie komunalne.

- W chwili, kiedy sprawa jest już w sądzie, to tylko od sądu zależy, czy przyzna lokal socjalny tym ludziom - tłumaczy Majewska. Jeżeli tak się nie stanie, dostaną tzw. lokal zastępczy o bardzo niskim standardzie, np. bez łazienki i toalety. - Jestem odzierany z godności i honoru - płacze pan Czesław.

Mec. Jan Stachura, pełnomocnik właścicieli:

- Jeśli nie zapewnimy tym państwu mieszkania zastępczego, będą się mogli ubiegać o lokal od samorządu. To dla nich najlepsze wyjście - przekonuje adwokat.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki