Zajęcia z plastyki, teatralne i mnóstwo innych. Dom Kultury im. Marii Gwizdak przy ul. Andersena był dla wielu dzieci i młodzieży niezwykłym miejscem, w którym mogły rozwijać swoje zainteresowania i miło spędzać czas z rówieśnikami.
Niestety, władze Bielan chcą go zlikwidować. Powodem, jak twierdzą, jest zły stan techniczny i brak pieniędzy. - Mamy ogromne dziury w budżecie. Na rok 2012 jest to około 7 milionów złotych. Przeniesienie MDK z Andersena do BCEK-u na Szegedyńską pozwoli nam oszczędzić około 180 tys. zł - tłumaczy Tadeusz Olechowski, rzecznik Bielan.
- Budynek trafi z powrotem w ręce Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, od której obecnie go wynajmujemy - dodaje.
Rodzice, dzieci, młodzież oraz mieszkańcy osiedla Wawrzyszew nie chcą się jednak z tym pogodzić. Dlatego przyszli do ratusza, walczyć o to miejsce.
- Tu o każdej porze jest pełno dzieci, które bardzo korzystają z zajęć. Przenosiny na Szegedyńską się nie sprawdzą, bo rodziców nie będzie stać na dowożenie dzieci, a BCEK będzie przepełniony. Dokąd pójdą nasze pociechy? - mówiły do burmistrza Rafała Miastowskiego zdenerwowane matki.
Wszyscy protestujący zgodnie twierdzą, że argument o słabym stanie technicznym budynku jest nieprawdziwy, bo niedawno zostały w nim wymienione okna i był remont. Ciekawostką jest, że ogromne dziury w budżecie nie przeszkodziły w postawieniu w ratuszu nowiuteńkiej kabiny dla palących, której koszt to ok. 20 tys. zł.