"To cios dla nas wszystkich" - pisze Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, informując o śmierci jednego ze swoich członków - 27-letniego Beniamina Łuczyńskiego. Młody mężczyzna zginął niespodziewanie, podczas wypoczynku na Warmii. Był ze znajomymi w domku letniskowym nad jeziorem Klebarskim w okolicy Olsztyna. W nocy z soboty na niedziele oddalił się od grupy, a gdy przez dłuższy czas nie wracał, znajomi zawiadomili policję.
Poszukiwania 27-latka trwały całą niedzielę i poniedziałek. Niestety, we wtorek nad ranem ciało aktywisty płetwonurkowie znaleźli na dnie jeziora Klebarskiego. Nie takiego finału poszukiwań się spodziewano. Beniamin miał przed sobą jeszcze całe życie.
"Zaledwie kilka tygodni temu ukończył studia podyplomowe na Politechnice Warszawskiej poświęcone odnawialnym źródłom energii. Nieustannie się rozwijał, uczył, dokształcał" - pisze MJN.
Jako członek MJN angażował się w działania na rzecz klimatu. Zorganizował happening "Ostatnia kąpiel w Wiśle". Był też inicjatorem i pomysłodawcą Warszawskiego Obywatelskiego Panelu Klimatycznego i jako koordynator grupy organizacji pozarządowych doprowadził do jego przeprowadzenia.
"Zawsze pogodny, życzliwy doskonale sprawdzał się jako animator życia towarzyskiego i kulturalnego w stowarzyszeniu" - wspominają kolegę członkowie MJN. "Był siłą napędową wielu działań na rzecz Warszawy. Serdeczną osobą, pełną uśmiechu i charyzmy. Niezwykle inteligentną i ambitną. Mieliśmy szczęście, że mogliśmy wspólnie działać dla naszego miasta" - dodają.
Polecany artykuł: