Michał K. (37 l.), który w czwartek strzelał do policjantów na Gocławiu, zmarł w sobotę w szpitalu. Mężczyzna walczył o życie, po tym jak podczas policyjnej interwencji strzelił sobie w głowę z domowej roboty pistoletu. Po operacji 37-latek funkcjonował tylko dzięki specjalnej aparaturze. Nie odzyskał przytomności.
Do dramatycznych wydarzeń doszło w jego mieszkaniu przy ul. Polskich Skrzydeł. Matka mężczyzny wezwała pogotowie i policję, po tym jak przez trzy dni nie mogła się dostać do jego pokoju. Gdy wtargnęli tam funkcjonariusze, Michał K. był cały rozdygotany. Nagle wyciągnął zza pleców pistolet i oddał kilka strzałów. Dwie kule trafiły aspiranta Roberta Zarembę (38 l.), który przebywa w szpitalu.
Czytaj też: Nauczycielka-dzieciobójczyni chciała być zakonnicą