Julian Eugeniusz Kulski urodził się 3 marca 1929, zmarł 12 sierpnia 2021. - Gdy wybuchła wojna ojciec zawiózł nas służbowym samochodem do Kazimierza, żebyśmy byli bezpieczniejsi. Zaledwie parę godzin później Stefan Starzyński przysłał po ojca ten sam samochód, żeby ojciec wracał do ratusza, bo trzeba dowodzić obroną miasta. Nauczony patriotyzmu, wychowany na historii powstań mówiłem do ojca wtedy: "Zabierz mnie. Ja też chcę pomagać...". Usłyszałem, że jestem za mały. Parę lat później już nie posłuchałem... - opowiadał nam Julian Kulski ps Goliat rok temu na rocznicę Powstania Warszawskiego. 1 sierpnia 1944 r był zmobilizowany, jako żołnierz kompanii dywersyjnej „Żniwiarz” - zgrupowania najlepiej uzbrojonego na całym Żoliborzu.
Kilka lat temu fotoreporter "Super Expressu" zrobił Julianowi Kulskiemu niezwykłe zdjęcie podczas obchodów Powstania Warszawskiego. Powstaniec stał w dymie rac na rondzie Dmowskiego.
Więcej zdjęć znajduje się w GALERII:
W ciągu ostatnich kilku lat życia Julian Kulski w ramach swojej Fundacji zaangażował się w postawienie pomnika upamiętniającego jego ojca - wiceprezydenta Warszawy w latach 1939-1945 oraz prezydenta - Stefana Starzyńskiego. Pomnik prezydenta i jego zastępcy miał powstać przy bulwarach na wysokości Zamku Królewskiego.
Zgoda na powstanie pomnika została wydana 12 sierpnia 2021, akurat w dniu jego śmierci.Na razie nie wiadomo, gdzie Julian Kulski zostanie pochowany.
- Chciał być pochowany w Polsce. Ale te decyzje będą zapadać w najbliższych dniach - mówią nam przedstawiciele Fundacji Juliana Kulskiego.
Pięknie pożegnała Juliana Kulskiego jego bliska współpracowniczka Małgorzata Bogusz.
"Serce mi pękło… Wczoraj w Waszyngtonie zmarł Profesor Julian Eugeniusz Kulski, mój mentor, przyjaciel, żołnierz Wojska Polskiego w stopniu podpułkownika, architekt o międzynarodowych dokonaniach, przez ćwierćwiecze związany z Bankiem Światowym, wykładowca akademicki. Bohater Powstania Warszawskiego! Miałam zaledwie 4 lata na to by z Profesorem pracować, poznać go i nauczyć się go i zrozumieć. To był niezwykły, wspaniały czas w moim życiu, najbardziej intensywny w mojej karierze zawodowej, najbardziej wymagający, w ogóle – najbardziej...To był też czas, kiedy dowiedziałam się, że nie będąc muzykiem można być prawdziwą gwiazdą rocka…Płaczę za Tobą Kochany Julianie! Płaczę nad tym, że nie zdążyłam Cię osobiście pożegnać. Już jutro dołączę do Twojej ukochanej żony Catharine w Waszyngtonie i będę tam, gdzie chciałeś żebym była..." - czytamy pożegnanie Małgorzaty Bogusz.