Aleksandra Wesołowska była dziennikarką warszawską „Super Expressu”. Pisała o kulturze i o tym, co się w stolicy dzieje. Gdy zdiagnozowano u niej SLA (stwardnienie zanikowe boczne) lekarze dawali jej dwa miesiące życia. - Nie wiem czy doczekam do końca roku. Trzymajcie za mnie kciuki - mówiła nam nasza redakcyjna koleżanka, gdy przestała przychodzić do redakcji, bo choroba odbierała jej kolejno możliwość chodzenia, chwytania i mówienia. Redakcja, to był jej żywioł. Więc gdy usłyszała wyrok, potwornie trudno było zmienić tryb życia i pogodzić się z rzeczywistością. My pomagaliśmy jak mogliśmy, trzymaliśmy kciuki, a ona walczyła.. ponad osiem lat.
- To choroba nieuleczalna, agresywna i bezlitosna, która robi z człowieka roślinę, a w końcu zabija. Nigdy nie pytałam „dlaczego ja?”, zamiast użalać się nad sobą, walczyłam – mówiła Ola.
W piątek 23 września 2022 Aleksandra Wesołowska, dziennikarka Działu Warszawskiego "Super Expressu", dzielna 46-latka, umarła w szpitalu. Przez ostatnie lata choroba uwięziła ja w ciele. Ola nie mogła zrobić już nic bez pomocy. W tej chorobie nie traciła humoru i w kwietniu tego roku zwracała uwagę: „Ale wciąż sama oddycham i jem”. To oznaczało, że była stanie oddychać bez rurki tracheotomijnej oraz przełykać jedzenie i napoje bez konieczności zakładania PEG-a (sztucznego dojścia do żołądka w celu żywienia dojelitowego). I walczyła o te resztki samodzielności do końca.
Porozumiewała się przy pomocy komunikatora sterowanego wzrokiem.
My na zawsze zapamiętamy nasza redakcyjną koleżankę jako energiczną, empatyczną, uśmiechniętą, piękną, czarnowłosą reporterkę. Żegnaj Olu…
Przesyłamy wyrazy współczucia dla jej najbliższych.
Jeszcze nie mamy informacji kiedy i gdzie odbędzie się pogrzeb Aleksandry Wesołowskiej.