Stracił żonę i dzieci

"Niech piekło Arka się skończy". Ruszył proces kierowcy po wypadku w Manach

2023-01-17 17:42

Arkadiusz K. stanął przed Sądem Rejonowym w Grójcu, oskarżony o spowodowanie wypadku, w którym zginęły jego żona Angelika (28 l.), nienarodzony jeszcze syn Jaś i 2-letnia córka Anielka. Kierował samochodem, którym wjechał na przejazd kolejowy w miejscowości Many, wprost pod rozpędzony pociąg.

Tragedia w Manach

Minął ponad rok od momentu, w którym Arek przeżył piekło. W jednym momencie stracił najbliższą rodzinę. Tragedia miała miejsce 13 grudnia 2021 roku o godz. 15:25 we wsi Many w gminie Tarczyn. Arek z Angeliką w ciąży jechali do szkoły odebrać starsze dzieci – siedmioletnią Agatę oraz dziewięcioletniego Antka. Nie dojechali. Na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w citroena, którym jechali, uderzył pociąg towarowy. 28-letnia Angelika i nienarodzony syn zginęli na miejscu. 2-letnią Anielę ratownicy próbowali reanimować. Przegrali walkę o życie dziewczynki. Wstrząsający wypadek przeżył tylko Arkadiusz. Wczoraj po raz pierwszy stanął przed sądem oskarżony o spowodowanie wypadku komunikacyjnego, którego następstwem jest śmierć innej osoby. Grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Chcemy, żeby piekło Arkadiusza się skończyło

Sędzia zdecydował wczoraj o wyłączeniu jawności procesu z uwagi na poruszanie kwestii osób nieletnich. Dziennikarzom „Super Expressu” udało się porozmawiać z obrońcą Arka.- Próbowaliśmy doprowadzić do wyroku bez przeprowadzania rozprawy, z nadzwyczajnym złagodzeniem kary. Chcemy, żeby piekło pana Arkadiusza się skończyło. Nie rozdrapujmy ran. Prokuratura się nie przychyliła do tego wniosku, więc proces trwa dalej – mówi nam mec. Krzysztof Dudek.

Zeznawała matka zmarłej Angeliki i maszynista

Podczas wtorkowej rozprawy na sali sądowej pojawiła się również matka zmarłej Angeliki. - Nie chciała występować jako oskarżycielka posiłkowa. Zeznała na korzyść swojego zięcia – przekazał Krzysztof Dudek. Sąd przesłuchał też maszynistę który 13 grudnia dwa lata temu kierował pociągiem. - Potwierdził, że w dniu wypadku było wtedy na drodze bardzo ślisko. Nie mógł ustać na nogach po wyjściu z lokomotywy. A widoczność na przejeździe była bardzo zła – słyszymy od mec. Dudka. Kolejna rozprawa w marcu.

Anielka i Jaś zginęli z mamusią pod pędzącym pociągiem „Aniołki pamiętamy o Was”
Sonda
Zatrzymujesz się przed przejazdem kolejowym?

To oni zjawiają się pierwsi na miejscu tragedii.

Posłuchaj, co najbardziej zwraca uwagę ratowników.

Listen to "Drastyczne wypadki drogowe oczami ratownika. DROGOWSKAZY" on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają