Marsz Niepodległości 2020 przeszedł ulicami Warszawy
Cykliczna impreza patriotyczna organizowana jest od 2011 roku, według organizatorów wzięło w niej wtedy udział 20 tysięcy osób. Wtedy po raz pierwszy środowiska narodowe zarejestrowały przemarsz. Impreza obywa się aby uczcić odzyskanie przez Polskę 11 listopada 1918 roku niepodległości. Patriotyczna manifestacja z roku na rok gromadzi coraz większą liczbę uczestników. Impreza została zainicjowana przez organizacje nacjonalistyczne: Młodzież Wszechpolską i Obóz Narodowo-Radykalny. W 2011 roku założono Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, które zajmuje się organizacją imprezy.
Niestety, z roku na rok podczas przemarszu dochodzi do bardzo licznych incydentów. Zorganizowane w 2020 roku wydarzenie odbyło się pod hasłem „Nasza cywilizacja, nasze zasady”. Marsz miał odbyć się jedynie w formie zmotoryzowanej. Mimo apeli organizatorów, ludzie tłumnie wyszli na ulice.
Incydenty na Marszu Niepodległości 2020
Dość szybko pochód zmienił się w regularną bitwę z policją. Oddziały prewencji próbowały powstrzymywać chuliganów od dalszego przemieszczania się i niszczenia mienia. Ci obrzucali funkcjonariuszy butelkami i petardami. Około godz. 16 doszło do podpalenia mieszkania przy ul. 3 Maja, na wysokości Mostu Poniatowskiego. Uczestnicy manifestacji obrzucili kamienicę racami, w jednym z mieszkań wybuchł pożar. Powodem były wywieszone tęczowe flagi oraz sztandar Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. W spalonym mieszkaniu znajdowała się pracowania artysty Stefana Okołowicza.
Marsz Niepodległości 2020: brutalne starcia z policją
W okolicach Ronda de Gaulle'a rozegrały się dramatyczne wydarzenia. To tam doszło do słynnej "Bitwy pod Empikiem", gdzie liczna grupa chuliganów starła się z oddziałami policji. W ruch poszły kamienie, butelki i petardy. - W rejonie ronda de Gaulle’a grupy chuliganów zaatakowały policjantów chroniących bezpieczeństwa innych ludzi. Do działań wprowadzono pododdziały zwarte. W celu przywrócenia porządku prawnego wykorzystywane są środki przymusu bezpośredniego - przekazała 11 listopada 2020 roku stołeczna policja. Według organizatorów, uczestnicy marszu jedynie bronili się przed "lewackimi bojówkami". - Zachowanie przedstawicieli Marszu Niepodległości mówiących o "policyjnych prowokacjach" to przykład skrajnego fałszu i nieodpowiedzialności. Takie wystąpienia służą wyłącznie zaognianiu konfliktowych sytuacji i podburzaniu chuliganów atakujących funkcjonariuszy - odpowiedziała Komenda Stołeczna Policji.
Marsz Niepodległości 2020: miasto policzyło straty
Krótko po zakończeniu marszu miasto rozpoczęło szacowanie strat. - Warszawa liczy straty po Marszu Niepodległości. Wyrwane słupki i kostka brukowa, podpalone drzwi miejskiego urzędu i stacja Veturilo - naprawa zniszczeń będzie kosztowała szacunkowo kilkadziesiąt tys. zł. Marsz odbył się mimo zakazu podtrzymanego przez sądy - napisała na swoim Twitterze Karolina Gałecka, ówczesna rzeczniczka stołecznego ratusza.