Kontrola wykazała, że na nieutwardzonej powierzchni znajduje się 401 plastikowych beczek o pojemności 200 litrów oraz 31 plastikowych pojemników, tzw. mauzerów o pojemności 1000 litrów – wyliczyła Milena Nowakowska, rzecznik WIOŚ w Warszawie. Składowisko znajdowało się na prywatnej posesji w Ludwikowie pod Płońskiem. Owinięte folią beczki stały rzędami na paletach, a kolejne 40 ukryto w drewnianej stodole.
Odpady przemysłowe
Co było w środku? - Są to prawdopodobnie odpady z działalności przemysłowej porzucone przez firmę sprzątającą, które zostały nielegalnie zmagazynowane przez kogoś, kto wynajmuje budynki gospodarcze od właściciela działki. W środku znajdowała się zanieczyszczona woda i różnego rodzaju czyściwa – dodała Milena Nowakowska.
Służby zabezpieczyły teren, a policja prowadzi dochodzenie kto zwiózł tam beczki z trującą substancją.
Wszystko na głowie właściciela
Właściciel działki, który wynajął teren i nie interesował się, co się na nim dzieje, został zaskoczony przez służby. Teraz będzie musiał na swój koszt zutylizować toksyczne odpady.
Jeszcze prowadzimy badania, co dokładnie znajduje się w tych beczkach, ale jeżeli chodzi o utylizację takich rzeczy, to możemy mówić o milionach złotych – stwierdziła Milena Nowakowska.
Dramat setek dzieci niepełnosprawnych! Kasują oddział rehabilitacji w Dziekanowie Leśnym
Skomplikowany proceder
WIOŚ ostrzega, że każdy może paść ofiarą takiego procederu. - Umowę z właścicielem działki podpisuje doraźnie powołana firma, nieoficjalnie współpracująca z kolejną nieuczciwą firmą, która w krótkim czasie zapełnia teren nielegalnymi odpadami. Następnie firmy znikają z rynku pozostawiając problem właścicielowi. Dlatego apelujemy do właścicieli gruntów i nieruchomości o szczególną ostrożność. Powinni dokładnie weryfikować podmioty, z którymi zawierają umowy i regularnie kontrolować swoje wynajmowane pomieszczenia i grunty – apeluje Milena Nowakowska.