Mieszkańcy bloków sąsiadujących z nielegalnym wysypiskiem przy ul. Golędzinowskiej są załamani. Ogromna, cuchnąca góra śmieci wciąż stoi niedaleko ich domów. Po workach z odpadami panoszą się szczury. Tylko je widać na działce, którą firma odbierająca śmieci zarzuciła odpadami, potem się zwinęła i zostawiła hałdę na terenie kolejarzy. PKP S.A jak tylko otrzymała informacje, że na działce prowadzona jest działalność niezgodna z zawartą umową, wypowiedziała ją. – Przy ul. Golędzinowskiej najemca prowadził działalność niezgodną z zapisami umowy. Dokument został więc wypowiedziany przez PKP S.A. w 2015 r. i od tego momentu dzierżawca zajmował wskazany teren bezumownie. Bezskutecznie wzywaliśmy firmę do uprzątnięcia nieruchomości. Sprawa została skierowana m.in. na policję, do prokuratury i Regionalnego Inspektoratu Ochrony Środowiska. PKP S.A. dopiero w lipcu br. w drodze egzekucji komorniczej zyskała władztwo nad tym gruntem- poinformowała Aleksandra Grzelak z biura prasowego PKP S.A.
Wojnę nielegalnemu wysypisku wytoczyli nie tylko kolejarze. Sprawą zajmuje się Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. I nie przebierał w środkach! Firmie z ul. Golędzinowskiej wymierzył aż 4 miliony kary a prezydent miasta nakazał cofnąć decyzję na zbieranie odpadów. – Obecnie prezydent m. st. Warszawy powinien prowadzić czynności egzekucyjne prowadzące do przymuszenia firmy do usunięcia odpadów- poinformował Krzysztof Gołębiewski z MWIOŚ.
Sprawą nielegalnych wysypisk od razu zainteresował sie kandydat na prezydenta warszawy Patryk Jaki. Zaatakował obecną szefową ratusza.
Najwyraźniej urzędnicy z miejskiego biura ochrony środowiska słabo radzą sobie z tym problemem. Decyzję na zbieranie odpadów firmie co prawda cofnęli. Co i rusz wystawiane były też grzywny, które jednak na śmieciarzach nie robią wrażenia. A góra worków na działce przy ul. Golędzinowskiej, jak była tak jest.
Szansą na rozwiązanie problemu tykających bomb biologicznych w środku miasta jest nowe prawo, nad którym pracuje rząd premiera Mateusza Morawieckiego. Resort środowiska rozpoczął pracę nad projektem ustawy, która uniemożliwi składowanie odpadów na terenach dzierżawionych. Ukróci to w końcu porzucanie przez firmy tysięcy ton niebezpiecznych śmieci zaraz po wygaśnięciu umowy najmu. Jeśli ustawa wejdzie w życie opisane przez nas wysypiska, będą musiały zniknąć.
Na atak Patryka Jakiego szybko odpowiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz: