Warszawa, Białołęka. Niemowlę zamknięte w nagrzany aucie
W ostatnich dniach temperatury w Warszawie sięgały ponad 30 stopni Celsjusza. W tak upalne dni wnętrze samochodu bardzo szybko nagrzewa się nawet do 70 stopni Celsjusza! Brakiem wyobraźni i skrajną nieodpowiedzialnością wykazał się 40-latek, który w nasłonecznionym miejscu zaparkował auto i zostawił w nim 8-miesięcznego synka!
Było kilka minut po godz. 18 w czwartek, 17 sierpnia, gdy przy ul. Marywilskiej na Białołęce przechodzień usłyszał płacz małego dziecka dobiegający z zaparkowanego na końcu drogi osiedlowej samochodu. Auto miało wyłączony silnik. W środku nie było żadnej dorosłej osoby, a szyby w przednich drzwiach były uchylone na kilka centymetrów. Z kolei na tylnym siedzeniu znajdował się fotelik, a w nim zapłakane i spocone maleńkie dziecko.
Po chwili do pojazdu podeszły inne osoby. Jednej z kobiet udało się wsunąć rękę przez uchylone okno i otworzyć drzwi. Ponieważ dziecko było bez opieki, świadkowie zatelefonowali pod numer alarmowy.
Odwodnione dziecko trafiło do szpitala
- Policjanci, którzy po kilku minutach zjawili się na miejscu, wezwali pogotowie. Próbowali ustalić opiekunów dziecka, jednak żadna z obecnych na miejscu osób, nie widziała nikogo w pobliżu auta. Po sprawdzeniu pojazdu w bazie danych policjanci ustalili jego właściciela. Próbowali telefonicznie się z nim skontaktować, jednak bezskutecznie - poinformowała kom. Paulina Onyszko z białołęckiej policji.
Ratownicy medyczni stwierdzili, że dziecko ma objawy odwodnienia i zdecydowali, że musi trafić do szpitala. Po badaniu w placówce okazało się, że dziecko faktycznie było odwodnione. Lekarz zdecydował, że chłopczyk musi zostać na obserwacji.
Zostawił synka w aucie, poszedł załatwiać swoje sprawy
Kilkanaście minut po godz. 19 do samochodu podbiegł zdenerwowany ojciec dziecka. 40-latek tłumaczył powody pozostawienia synka w samochodzie. Mówił, że w bloku, obok którego zaparkował, załatwiał sprawę służbową. Chwilę po nim przy samochodzie zjawiła się również matka dziecka.
- Policjanci zatrzymali 40-letniego ojca do czasu wyjaśnienia sprawy. Dalej czynności w tej sprawie prowadzili dochodzeniowcy. Następnego dnia przesłuchali oni matkę dziecka - przekazała kom. Paulina Onyszko.
W piątek, 18 sierpnia, mężczyzna usłyszał zarzut dotyczący narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi mu za to od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Funkcjonariusze z Wydziału ds. Nieletnich i Patologii wszczęli postępowanie opiekuńcze i powiadomili sąd rodzinny i nieletnich.
Polecany artykuł: