- Niestety nie wszystkich. U kilkunastu osób, zwłaszcza tych chorych psychicznie zwolnienie pogorszyło stan zdrowa – przyznaje Marta Jabłońska. Nie podaje konkretnego terminu powrotu tzw. „mrówek” na ursynowskie osiedla, ale zapowiada, że nastąpi to „w połowie kwietnia”. Niepełnosprawni stracili pracę, bo Ekon, po wprowadzeniu od 1 lutego nowego systemu gospodarki odpadami, nie mógł już wykonywać swoich funkcji. Wszystkie śmieci odbierane od mieszkańców muszą być segregowane na odpowiednie frakcje i ważone, a Ekon nie zapewniał tego. Ponad miesiąc trwały negocjacje z firmą Sita, która na Ursynowie wygrała przetarg na odbiór odpadów. I w końcu udało się porozumieć.
- Bardzo się z tego cieszę! To dla mnie bardzo dobra wiadomość, bo jako osoba niepełnosprawna trudno mi znaleźć pracę a to jest sympatyczna robota, mimo że ze śmieciami – mówi Artur (39 l.), jeden ze zwolnionych w lutym pracowników Ekonu nazywanych „mrówkami”.
Prezes Ekonu nie podaje jeszcze konkretnego terminu powrotu mrówek na ursynowskie osiedla ale zapowiada, że nastąpi to „w połowie kwietnia”.
Mieszkańcy – tak jak przed 1 lutego - nie będą musieli nosić worków ze śmieciami do altanek, bo niepełnosprawni odbiorą je bezpośrednio z klatek schodowych. To duże ułatwienie dla mieszkańców. Nie zwalnia ich to jednak z segregowania odpadków do trzech worków. Niepełnosprawni dostarczą je później do odpowiedniego samochodu w którym zostaną zważone i przewiezione do sortowni, a tam surowce zostaną odzyskane.
-
Ale pojemniki na odpady suche, szkło i zmieszane nadal pozostaną w altankach – zapewnia prezes Sity Jean Michel Kaleta. Przekonuje, że on również to porozumienie traktuje w charakterze sukcesu. - Sita nie ma swojej sortowni, więc i tak musielibyśmy odebrane śmieci przekazywać dalej. W tym wypadku oddajemy je Ekonowi, ale nadal ponosimy za nie odpowiedzialność.
„Świadkiem” podpisania umowy między Sita a Ekonem był wiceprezydent Warszawy Jarosław Dąbrowski. - Ja tu jestem w charakterze paprotki. Ale zapewniam, że wyraziliśmy zgodę na to porozumienie. Cieszymy się z niego, bo ma ono charakter nieco inny niż wyłącznie ekonomiczny – stwierdza wiceprezydent Dąbrowski.