Nietrzeźwy policjant rozbił się w centrum. Prokuratura: „Nie przyznał się”. Zaskakujące wyjaśnienie
Drogowa demolka wydarzyła się około godz. 6 rano. Czerwona toyota z dużą siłą uderzyła w podstawę zabytkowej latarni i dachowała. Policjanci przebadali alkomatem kierowcę. Wydmuchał 1,8 promila. Został zatrzymany i trafił do prokuratury.
O ciąg dalszy sprawy zapytaliśmy śledczych. - Usłyszał zarzut o czyn z art. 178 a paragraf 1 kk, prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości, zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 3 – odpisał na pytania "Super Expressu" prokurator Piotr Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Okazuje się, że młody funkcjonariusz drogówki nie przyznał się do winy. Twierdzi, że to nie on kierował samochodem! - Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, wskazując że to nie on kierował pojazdem. Linia obrony będzie weryfikowana poprzez dodatkowe czynności procesowe i zlecenie opinii kryminalistycznych – wyjaśnia prokurator Skiba.
Jak informowaliśmy wcześniej, stołeczna policja wypowiedziała się na temat kraksy. - Wypadek miał miejsce o godzinie 6.26. Kierujący toyotą doprowadził do zderzenia z elementem infrastruktury. Został przebadany alkomatem. Urządzenie wykazało 1,8 promila w wydychanym powietrzu – przekazał „Super Expressowi” Jacek Wiśniewski z Komendy Stołecznej Policji. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Nietrzeźwy kierowca został zatrzymany. Oprócz konsekwencji prawnych poniesie też odpowiedzialność dyscyplinarną.