Jedną z pierwszych ofiar mężczyzny była Jolanta Sekutowicz z okolic Serocka. Kobieta w czerwcu 2017 roku, umówiła się z nim na wykonanie schodów oraz odrestaurowanie drzwi
- W umowie zapisaliśmy termin 4 tygodni. Pobrał zaliczkę 2,5 tyś zł. na poczet materiałów, ale po tygodniu przyjechał do mnie i poprosił o kolejne 500 zł. Dałam– wylicza oszukana. Za całość miała zapłacić 12,8 tyś. zł. W dniu montażu, stolarz odwołał pracę. – Wtedy dopiero się zaczęły problemy. Szukał wymówek, twierdził, że ma awarię prądu. Innym razem, że nie ma pracowników, albo że jest zła pogoda – żali się Sekutowicz.
Kobieta w końcu zrezygnowała z montażu schodów. W 2018 roku, ogłoszenie Artura G. odnalazła 34-letnia Urszula, która mieszka pod Mińskiem Mazowieckim.
- W październiku podpisaliśmy umowę na zrobienie kuchni. Powiedziałam, że ma być gotowa na Boże Narodzenie. Wpłaciłam 4 tyś zaliczki. W listopadzie spotkaliśmy się w jego warsztacie, gdzie pokazał mi gotowe korpusy. Uwierzyłam, że moje meble są robione, dlatego na jego prośbę wpłaciłam kolejne 5 tys – opowiada nam, kolejna ofiara nierzetelnego stolarza.
Także w jej przypadku, w dniu montażu zaczęły się problemy. - Najpierw tłumaczył, że jego warsztat został okradziony, potem, że jedzie na przesłuchanie do prokuratury w sprawie jakiegoś gangu. Ciągle miał wymówki. Do tej pory nie mam ani mebli, ani pieniędzy – rozkłada ręce 34-latka.
Obie kobiety poszły do sądu. W przypadku Pani Jolanty pod koniec 2018 roku zapadł wyrok. Artur G. został skazany na 8 miesięcy prac społecznych w wymiarze 20 godzin tygodniowo, a także na zwrot zaliczki którą pobrał od pokrzywdzonej.
Ale uwaga! Nadal prowadzi swoją działalność i kolejne osoby mają z nim problemy. Nieuczciwy stolarz zapewnił redakcję przez telefon, że odda wszystkie pieniądze. - Zapętliłem się w długi. Z kilku zamówień wykonałem tylko część. Za dużo spraw na siebie wziąłem, w dodatku odeszło ode mnie dwóch pracowników. W wielu przypadkach zaliczki przeznaczyłem na materiały. Nie chciałem nikogo oszukać. Każda z tych spraw ma drugie dno. Ci ludzie też przeciągali terminy, potem się wycofywali– powiedział Artur G.