Jak wiadomo najlepsze rzeczy powstają z pasji. Tak było też w przypadku Cyrku Korona, który jest jednym z najbardziej uznanych w Europie. Przepisem na niezwykłe bogactwo wrażeń, jakie zapewnia jest zaangażowanie i wieloletnia tradycja. Cyrk Korona jest prowadzony przez ludzi, którzy od dziecka całym sercem związani z tą niezwykłą profesją. Lidia Król-Pinder, dyrektor cyrku, wywodzi się z wielopokoleniowej rodziny cyrkowej. Już od siedmiu pokoleń jej przodkowie trudnili się tą fascynującą profesją. Lidia od wczesnego dzieciństwa spędzała czas w trasie razem z rodzicami - Haliną oraz Janem Nowotnymi, znanymi i cenionymi artystami areny polskiej.
Mąż Lidii Thomas Pinder także pochodzi z rodziny z tradycjami. Jego przodkowie, to słynna wielopokoleniowa brytyjska rodzina cyrkowa. Ojciec, George Pinder był słynnym w całej Europie clownem i konferansjerem, a matka Christine Pinder zajmowała się akrobatyką i gimnastyką. Thomas jest licencjonowanym trenerem zwierząt, pod koniec lat dziewięćdziesiątych prezentował pokaz koni podczas European Circus Festival w Liege. Prowadzi Cyrk Korona od 2000 roku.
Cyrk bez zwierząt. Show dla małych i dużych
Lidia Król-Pinder opowiedziała w rozmowie z dziennikarką "SE" o tym, jak jej instytucja zmieniała się na przestrzeni lat. - Przez 30 lat funkcjonowania zmieniło się prawie wszystko. Począwszy od transportu a skończywszy na samym spektaklu i sposobie przekazywania tej sztuki, która jest bardziej steatralizowana, wyreżyserowana. Kostiumy też są zupełnie inne niż 30 lat temu. Kiedyś cyrk był nastawiony bardziej na tradycję i oczywiście było dużo zwierząt. Teraz w ich miejsce zaprosiliśmy wspaniałych akrobatów, gimnastyków, ekwilibrystów m.in. z Maroka, Kenii, Hiszpanii czy Ukrainy - powiedziała dyrektor cyrku. Więcej o niesamowitej historii Cyrku Korona przeczytasz w pełnym wywiadzie z Lidią Król-Pinder.