Policja strzelała do poszukiwanego na stacji paliw w Konstancinie-Jeziornie
W nocy z środy na czwartek, 28-29 kwietnia, na stacji paliw w Konstancinie-Jeziornie policja usiłowała zatrzymać poszukiwanego mężczyznę. Z informacji, do których dotarła Polska Agencja Prasowa (PAP), wynika, że na stację paliw przyjechał mężczyzna, który miał się agresywnie zachowywać. Obecna na miejscu grupa osób wezwała na pomoc policję. W rozmowie z PAP nadkom. Sylwester Marczak powiedział, że mundurowi, którzy przyjechali na stację paliw próbowali zatrzymać mężczyznę.
- Ten w tym momencie miał rozbić butelkę i zrobić z niej tzw. "tulipana", którym chciał zaatakować policjantów - powiedział w rozmowie z PAP nadkom. Sylwester Marczak.
Zobacz koniecznie: Zabójstwo dziennikarza TVP Krzysztofa Leskiego. Morderca w końcu usłyszał wyrok
- Funkcjonariusze na początku użyli środków przymusu bezpośredniego w postaci gazu. Jednak to nie przyniosło rezultatu, dlatego policjant użył broni palnej oddając dwa strzały ostrzegawcze w powietrze. Trzeci strzał był w kierunku mężczyzny. Został on postrzelony w nogę, po czym go obezwładniono - powiedział Marczak.
Nadkom. Sylwester Marczak powiedział w rozmowie z PAP, że na miejsce wezwano załogę pogotowia ratunkowego, która zabrała mężczyznę do szpitala.
- Mężczyzna był poszukiwany, a wcześniej notowany za rozboje i napady - poinformował Marczak.
Jak zaznaczył nadkom. Sylwester Marczak użycie broni przez policjanta jest aktualnie badane przez wydział kontroli KSP, który na tę chwilę nie stwierdził nieprawidłowości w działaniu funkcjonariuszy.
- Jeżeli chodzi o policjanta, który użył broni to tak jak każdemu przysługuje pomoc psychologa, ale to od jego decyzji zależy czy z niej skorzysta - wyjawił w rozmowie z PAP i dodał, że policjant, który obezwładnił mężczyznę również został zabrany do szpitala, ponieważ mężczyzna wskazał, że jest nosicielem zakaźnej choroby.
O sprawie została poinformowana prokuratura.