Warszawa. Afera śmieciowa. Mieszkańcy przepłacili
Dochody miasta za 2022 rok pochodzące z opłat za odbiór odpadów komunalnych wyniosły 1 mld 80 mln zł, natomiast łączne wydatki związane z odbiorem i zagospodarowaniem śmieci - ponad 895 mln zł. A to oznacza ponad 180 mln zł nadwyżki. Tymczasem zgodnie z przepisami pieniądze z opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi powinny się bilansować z kosztami funkcjonowania systemu gospodarki odpadami i być wydawane wyłącznie za cele związane z gospodarką odpadami. Skoro w ubiegłym roku te kwoty się nie zbilansowały, Rada Warszawy przeznaczyła pieniądze na inne cele związane ze śmieciami. Opozycyjny klub PiS zażądał jednak, by ratusz oddał pieniądze mieszkańcom. Na sesję rady miasta przygotował projekt uchwały zmieniający stawki opłat za odbiór śmieci tak, by warszawiacy nie mieli poczucia, że ktoś im bezprawnie zabrał po kilkaset złotych. - Szacujemy, że w skali roku może to być po ok. 1500 zł na gospodarstwo domowe – wylicza szef klubu PiS Dariusz Figura. - Opłaty zostały pobrane bez podstawy prawnej i trzeba je ludziom oddać. Chodzi o elementarną sprawiedliwość społeczną – uzasadniał na sesji radny PiS Wiktor Klimiuk. - Ze względu na negatywne opinie prawne w tej sprawie opinia prezydenta jest również negatywna – oświadczył wiceprezydent Michał Olszewski. I radni – głosami Koalicji Obywatelskiej – pomysł zmniejszania opłat za śmieci odrzucili. 14 osób było za, 38 przeciw, 1 się wstrzymała.
Wiceprezydent Warszawy tłumaczy, że ratusz nie może zwrócić ludziom pieniędzy. Decyduje o tym m.in. ordynacja podatkowa. - Zgodnie z przepisami ratusz nie ma prawa zwracać pobranej opłaty. Nadwyżka musi być wydana na gospodarkę odpadami i tak będzie – wyjaśnia Michał Olszewski