Tomasz R. na co dzień nie afiszuje się w kapłańskim stroju. Dopiero w niedziele, gdy spotyka się z podopiecznymi „Samarytanina” na Białołęce, zakłada sutannę, posługuje się księgami liturgicznymi, prowadzi nabożeństwa, spowiada pensjonariuszy ośrodka i udziela im komunii świętej. Wszystko odbywa się za zamkniętymi drzwiami domu opieki przy Modlińskiej. Tomasz R. został wiele lat temu przez polski Kościół pozbawiony praw kapłana. - Tomasz R. nie jest księdzem rzymskokatolickim. Każdy sakrament udzielony przez niego katolikom jest nieważny – mówi „Super Expressowi” Jakub Troszyński z biura prasowego diecezji warszawsko-praskiej. To nie przeszkadza fałszywemu duchownemu budować wokół siebie aury guru.
- To, co się wyprawia w tym ośrodku, woła o pomstę do nieba. Starsi ludzie traktują go niemal jak biskupa i biorą udział we wszystkich prowadzonych przez niego nabożeństwach. W niedziele o godz. 18 odprawia modlitwy, chodzi po pokojach i rozdaje komunię – słyszymy od pani Ewy.
Większość schorowanych, umierających podopiecznych nie ma świadomości, że Tomasz R. nie jest rzymskokatolickim księdzem. A ci, którzy mają wątpliwości, boją się o tym mówić, żeby nie stracić miejsca w ośrodku. - Gdy dostaję komunię od tego niby-księdza, po kryjomu wyjmuję opłatek z ust – słyszymy od jednej z emerytek.
Sam Tomasz R. przekonywał takich „wątpiących”, że formalności pozbawienia go praw kapłana nie zostały dopełnione. Z dziennikarzami „Super Expressu” rozmawiać nie chciał.