Walka o połączenie ze światem
Oddalona od Warszawy o ponad 30 kilometrów miejscowość Góra Kalwaria kilkanaście lat temu odzyskała bezpośrednie połączenie kolejowe z Warszawą, które przez bardzo długi czas nie istniało. Przy starym, niskim i wysłużonym peronie zawitał pociąg Kolei Mazowieckich, który rozpoczyna tam swoją podróż w kierunku Zielonki, przez warszawskie Śródmieście. To była wielka zmiana dla mieszkańców kilkunastotysięcznego miasta, których dojazd do stolicy skrócił się z 1,5 godziny do około 50 minut… Idealna alternatywa dla stania w korku w aucie (o ile się go ma), lub zatłoczonego autobusu linii 742. Okazuje się, że jak pasażerowie zdążyli się przyzwyczaić do „wygody”, która powinna być normą, to za chwilę ją stracą. Kolejarze w grudniu wprowadzą zmiany, które nie mieszczą się w głowie.
Nowe pociągi, do których nie da się wsiąść
Stary pociąg KM, zwany przez pasażerów „kiblem”, ma tak jak zawsze ruszać z Góry Kalwarii w kierunku Warszawy, jednak po przejechaniu dwóch przystanków zamiast skręcać w prawo, w kierunku Piaseczna ma jechać do Czachówka Południowego. Tam pasażerowie będą zmuszeni do przesiadki. Powód? Spółka Koleje Mazowieckie zakupiła nowoczesne pociągi Flirt, do których nie pasują dwa perony: w Górze Kalwarii i w Czachówku Wschodnim. Nowiutkie składy są za wysokie (wsiąść mógłby do nich tylko ktoś nieźle wygimnastykowany) i za długie (nie mieszczą się w peronie – pasażerowie musieliby skakać prosto w trawnik).
Przebudowa stacji? A komu to potrzebne?
Szybko nasuwa się pytanie, dlaczego nie można w końcu przebudować wspomnianych dwóch stacji i dostosować ich do obecnie panujących standardów? Tam przecież nawet nie ma jakiegokolwiek podjazdu dla wózków. Zapytany o to, rzecznik PKP Polskich Linii Kolejowych, nie miał za wiele do powiedzenia. - Trwają ustalenia w tej sprawie – usłyszeliśmy jedynie od Karola Jakubowskiego. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że kolejarze są dopiero na etapie szykowania projektu przebudowy. Ma ona nastąpić do 2025 roku.
Odgórna decyzja - "nic nie powiem"
Zatem urzędnicy z KM, kupując nowe składy nie wiedzieli, że będą one sprawiać problemy? - Zapadła decyzja odgórna, że mam nie wypowiadać się w tej sprawie, do momentu, aż zapadną decyzje – powiedziała Donata Nowakowska, rzeczniczka KM. Dlaczego kolejarze nabrali wody w usta? Okazuje się, że osoby decyzyjne w tej sprawie są na urlopach. Dopiero w przyszłym tygodniu będzie można wspólnie usiąść przy jednym stole i poszukać rozwiązania problemu.
Warszawa tak blisko, a tak daleko
Najbardziej na całej sytuacji ucierpią jednak mieszkańcy. - Bardzo ubolewam nad tymi idiotycznymi decyzjami. Będę musiała znów jechać ponad 1,5 godziny samochodem do pracy. Niby tak blisko Warszawy, a tak daleko – komentuje mieszkanka Góry Kalwarii Ewa Zdroik (50 l.). - Nie wszyscy mają samochody, zabranie mieszkańcom bezpośredniego pociągu do Warszawy, uziemi niektórych w mieście – dodaje Volodymir Tymczyszyn (56 l.), który codziennie korzysta z pociągu Kolei Mazowieckich.
"My tego tak nie zostawimy"
Władze miasta podzielają obawy mieszkańców. - Zaskakujące jest to, że o zakupie nowych składów na trasę z Góry Kalwarii do Modlina było wiadomo od przeszło 4 lat, i ani PKP PLK odpowiedzialny za infrastrukturę kolejową, ani Koleje Mazowieckie (przewoźnik) nie wspominali nam o tym problemie – skomentował Piotr Chmielewski z urzędu miasta Góra Kalwaria, który zapewnił, że burmistrz nie zamierza pozostawić tej sytuacji samej sobie. - Będziemy wszelkimi sposobami domagali się zastosowania środków, które pozwolą na zachowanie bezpośrednich połączeń ze stolicą – podsumował urzędnik.