Mieszkańcy Wawra bardzo cieszyli się, że na skrzyżowaniu Traktu Lubelskiego z ulicami Kadetów i Lucerny w końcy powstanie rodno. Inwestycja miała doprowadzić do udrożnienia ulic w tej części dzielnicy. W ciągu ostatnich lat wybudowane zostały nowe osiedla i przybyło samochodów. Kierowcy rano nie mogli włączyć się do ruchu na Trakcie Lubelskim, bo ci jadący od strony Otwocka nie chcieli ich wpuszczać.
Zarząd Dróg Miejskich postanowił więc na feralnym skrzyżowaniu wybudować rondo. I to wedle podpatrzonego na wyjeździe służbowym do Norwegii systemu. Robotnicy w ciągu tygodnia wykonali zlecenie. Gdy skończyli pracę, okazało się, że lada moment będą musieli tu wrócić!
Rondo jest obrazem nędzy i rozpaczy. Wszystko się tu rozpada. Pośrodku skrzyżowania znajduje się wyłożona kostką wyspa. Nasz reporter sprawdził - kostkę da się wyciągnąć ręką. - O to właśnie chodzi! - tłumaczy absurdalnie Adam Sobieraj. - Gdy na wyspę najedzie tir lub ciężarówka i wykruszy kostkę, bardzo łatwo będzie można ją zainstalować z powrotem - wyjaśnia.
Ale to nie koniec cudów! Krawężniki wzdłuż Traktu nie pokrywają się z krawężnikami ronda. Nie ma odwodnienia, przez co dookoła stoi woda. W ciągu kilku dni starły się już namalowane na krzywym asfalcie znaki. - Nie wiem, co powiedzieć. Brak mi słów na głupotę drogowców - rozkłada ręce Andrzej Rydzak (53 l.), budowlaniec.
A co na to urzędnicy? - Naprawimy te usterki - mówi z rozbrajającą szczerością Adam Sobieraj. Okazuje się, że w Warszawie nie do końca się sprawdza norweski system budowania dróg. A może służbowy wyjazd był zbyt krótki i drogowcy nie zdążyli dokładnie się z nim zapoznać!