Płock. Nowe zeznania w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika
Tą sprawą żyła cała Polska. Krzysztof Olewnik, syn znanego biznesmena zniknął z willi pod Płockiem w nocy z 26 na 27 października 2001 r. W sprawę jego porwania zamieszany jest pochodzący z pobliskiego Drobina Ireneusz P., ps. „Bokser”. To on pilnował Olewnika na działce w Kałuszynie. W pierwszym procesie z lat 2007-2008 został skazany na łączną karę 14 lat więzienia.
Teraz w kolejnym procesie toczącym się od marca 2022 r. P. zeznaje jako świadek. Akt oskarżenia dotyczy pięciu osób, w tym Jacka K., bliskiego znajomego i wspólnika uprowadzonego. Jak informuje Polska Agencja Prasowa, piątek był 6 dniem składania zeznań przez „Boksera”. Zeznał, że w lipcu 2003 r., po odebraniu okupu w wysokości 300 tys. euro, szef bandy porywaczy Wojciech Franiewski pokazał Olewnikowi pieniądze. - Muszę iść mu pokazać, że zapłacili - miał, według Ireneusza P., powiedzieć Franiewski cytowany przez PAP. Ireneusz P. stwierdził, że "u Franiewskiego pojawiła się panika", gdy w programie telewizyjnym "997" pokazano zdjęcia z monitoringu jednego z hipermarketów w Warszawie. Miał zeznać, że często kłócił się z Franiewskim. Planowali znów przenieść swoją ofiarę w inne miejsce, żeby zatrzeć ślady. Pojawił się też pomysł podjęcia zażądania drugiego okupu, którego jednak nie zrealizowali. Krzysztof Olewnik został zamordowany miesiąc po odebraniu pieniędzy.
Jak podaje PAP, głównym oskarżony w procesie jest Jacek K. Usłyszał zarzut udziału w zorganizowane jgrupie przestępczej, która porwała i więziła Krzysztofa Olewnika. Podobny zarzut usłyszał też Eugeniuszowi D., ps. Gienek. Dwóm innym oskarżonym, w tym Andrzejowi Ł., śledczy zarzucają doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.