Nic bardziej mylnego. To nie strażacy nadymili, by ćwiczyć, a faktycznie doszło do wielkiego pożaru samochodu osobowego. I tylko dzięki szybkiej akcji druhów z Ochotniczych Straży Pożarnych nie doszło do eksplozji zbiorników z gazem znajdujących się blisko palącego się auta.
Wszystko wydarzyło się około godziny 13.30 na jednej ze stacji na trasie Siedlce – Warszawa. Kierujący renaultem przyjechał po paliwo. Kiedy znajdował się kilka metrów od naziemnych zbiorników z gazem jego samochód gwałtownie zaczął się palić. Kierowca zdążył w ostatniej chwili wyskoczyć z renaulta.
Płomienie momentalnie ogarnęły cały samochód. Do góry unosił się ciężki i gryzący w dym. Gapie przecierali oczy ze zdumienia i czekali kiedy zapalą się zbiorniki z gazem. Ale na miejscu błyskawicznie pojawili się miejscowi strażacy. Ich szybka i zdecydowana akcja uchroniła przed wybuchem gazu i zniszczeniem stacji paliw.