Obława na dziki w Legionowie
Mieszkańcy Legionowa zdążyli się już przyzwyczaić do zablokowanych przez radiowozy ulic i biegających w popłochu strażników miejskich i policjantów. Od kilku tygodni w mieście nasilił się problem dzików, które w poszukiwaniu pożywienia bez żadnego wzruszenia wędrują w biały dzień ruchliwymi ulicami. Służby za każdym razem prowadzą obławę, otaczają zwierzynę i zaganiają ją z powrotem do lasu. - Dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo mieszkańców Legionowa. Nie chcemy, aby ktokolwiek ucierpiał w spotkaniu z dzikiem. Dlatego doraźnie prowadzimy te akcje – mówi nam Adam Nadworski, komendant straży miejskiej w Legionowie, który podkreśla, że problem dzikich zwierząt w mieście jest złożony. - Taka neutralizacja zagrożenia powinna wynikać z przepisów, na poziomie odpowiedniej ustawy. W tej chwili mamy galimatias. Takie przepychanie się między instytucjami opiniami prawnymi. To nie działa na korzyść mieszkańców – dodaje komendant.
Myśliwi organizują polowania
Służbom w obławach pomagają myśliwi. - Zaganianie dzików do lasu to najskuteczniejsza, dostępna metoda. Tam bezpiecznie możemy realizować swoje zadania, czyli odstrzał – twierdzi Artur Bieńkowski (52 l.) z legionowskiego koła łowieckiego Sęp. Podkreśla jednak, że polowanie musi być dokładnie zaplanowane. - Na początku sezonu informujemy gminę o tym, w jakich dniach, godzinach i gdzie będziemy prowadzić polowania. Z reguły są to weekendy. W miejscach, gdzie ludzie mogą wchodzić do lasu zamieszczamy oznaczenia ostrzegawcze – dodał myśliwy.
Komendant apeluje: "Nie dokarmiaj!"
Legionowska straż miejska opracowała specjalną ulotkę, którą rozdaje mieszkańcom. - Apelujemy do legionowian, aby nie dokarmiali dzików. To powoduje, że wracają do miasta, bo doskonale pamiętają gdzie ostatnio zdobyły pożywienie – mówi Adam Nadworski.