Punkty obsługi pasażerów przeżywają oblężenie! Od 12 stycznia w komunikacji przestaną być obsługiwane karty miejskie bez certyfikatów. Pozbawione ich bilety nie zostaną odczytane przez kasowniki i czytniki kontrolerów, nie otworzą też bramek w metrze. Warszawiacy, którzy tłumnie ruszyli po nowe certyfikaty, spędzają nawet godzinę w kolejkach do POP-ów.
- Stoimy w kolejce już ponad 40 minut, tak długie czekanie jest bardzo uciążliwe, no ale kartę trzeba zakodować. Innego wyjścia niestety nie ma - mówi Weronika Zawadowska (26 l.), której w kolejce towarzyszy mąż Anton Zawadowski (28 l.). W podobnej sytuacji są osoby, które ostatnio kodowały bilet na karcie miejskiej przed 1 sierpnia 2014 roku. W tym ci, którzy robią to raz w roku, np. seniorzy między 65. a 70. rokiem życia czy rodziny z trójką dzieci. Problem zabezpieczenia kart miejskich dotyczy jeszcze około 35 tys. osób. Z tego 7 tys. to rodziny wielodzietne, a reszta to seniorzy. Wszyscy mają zdążyć do poniedziałku, ZTM nie zamierza przesuwać terminu. Przypomina jednak, że seniorzy bilety mogą zakodować w dowolnym kiosku.
- Spora część osób rzeczywiście odłożyła kodowanie na ostatnią chwilę. Otworzymy POP-y w weekend. Będą czynne w godz.10-18 - mówi Magdalena Potocka z biura prasowego ZTM. I przypomina, że osoby, które mają na karcie zakodowaną tylko bezpłatną wejściówkę do metra, nie muszą odwiedzać POP-u. Wystarczy, że pobiorą kartonikową wejściówkę w dystrybutorze na stacji.
Skąd całe zamieszanie? To efekt wydarzeń z 2013 roku, gdy namierzono fałszerzy, którzy nielegalnie kodowali bilety. Wczoraj do sądu trafiło siedem aktów oskarżenia przeciwko oszustom.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail