- Ja nic nadzwyczajnego nie robię. Nie rozumiem dlaczego nagle wszyscy zaczęli o mnie mówić. Po prostu chcę, by ludzie czuli się tu dobrze. Jeśli ktoś wchodzi do urzędu, widzi kilkanaście okienek i korytarzy, czuje się zagubiony. Więc pytam, w czym pomóc - mówi "Super Expressowi" pan Józef. W pandemii to proste pytanie "W czym pomoc?" zadawał kilkadziesiąt razy dziennie.
- Był ochroniarzem, a w naturalny sposób stał się gospodarzem WOM. Obserwowaliśmy go z fascynacją z góry. Przez osiem godzin przemierzał kilometry w holu na parterze od człowieka do człowieka. Z tym zagadał, tego rozbawił żartem, tamtemu poradził, by nie stał w tej kolejce tylko podszedł do innego okienka - opowiadają nam urzędnicy z Targówka.
Rozładowanie tych "korków" w urzędzie to częściowo właśnie zasługa Józefa Fabisiaka. Częściowo - wprowadzonych przez urząd zmian logistycznych. Gdy w urzędzie na tablicy wyświetlały się petentom komunikaty z prośbą o opinie o pracy urzędu z telefonami na biurko dwóch zastępców burmistrza, rozdzwonili się mieszkańcy. I wielu dzwoniących, po opowiedzeniu swoich spraw kończyło stwierdzeniem "a ochroniarz wspaniały" , "przemiły ten siwy pan co wita klientów", "ochroniarz cudo!".
Zobacz koniecznie: Dostałeś takiego SMS-a? To gigantyczne oszustwo! Nie daj się okraść
Polecany artykuł:
Pan Józef z uśmiechem otwiera drzwi szeroko gdy widzi z daleka że podjeżdża ktoś na wózku lub idzie starsza pani o kulach. Było wiadomo, że taki człowiek to skarb. Władze dzielnicy zastanawiały się jak ten potencjał wykorzystać i z pracownika ochrony Józef Fabisiak został pracownikiem urzędu. Pierwszym w urzędzie na Targówku kancelistą.
- Taki etat mogliśmy mu przyznać. Choć do tej pory taka funkcja była nieco zapomniana i niewykorzystywana - zwraca uwagę wiceburmistrz dzielnicy Dorota Kozielska.
Polecany artykuł: