Płomienie pojawiły się chwilę po godzinie 4 nad ranem w poniedziałek, 8 lutego. Pożar wybuchł w magazynie Lidla przy ul. Kasprowicza na Bielanach. W akcji gaśniczej uczestniczyło aż 20 zastępów straży pożarnej. Dach budynku uległ zawaleniu, a ogień bardzo szybko rozprzestrzenił się na cały sklep. W pożarze nikt nie ucierpiał. Nie są narazie znane jego przyczyny.
Strażakom udało się na tyle opanować ogień, że nie strawił on części sklepu i ocalało wiele produktów. Pracownicy wykonali dokładną dokumentację fotograficzną. Zapisali co zostało w sklepie i wynajęli ochroniarza, który miał tego pilnować. Tu sprawdziło się powiedzenie, że „okazja czyni złodzieja”.
- Jak pracownicy przeprowadzili kolejną kontrolę okazało się, że nie zgadza się liczba elektronarzędzi i alkoholu na półkach. Przeprowadzili własne wewnętrzne śledztwo i dotarli do ochroniarza, który miał pilnować towaru, po czym zawiadomili policję - powiedziała „Super Expressowi” nadkom. Elwira Kozłowska z komendy na Bielanach.
44-letni stróż wykorzystał moment, gdy został sam i ukradł wspomniane rzeczy. Ukrył je w swoim samochodzie. Tam znaleźli je policjanci. Mężczyzna został od razu zatrzymany i umieszczony w areszcie. Usłyszał zarzut kradzieży mienia. Grozi mu teraz 5 lat więzienia.