Elektryczne kuchenki, które administracja planuje zainstalować w trzech blokach, mają zaledwie dwa palniki i bardziej przypominają turystyczne urządzenie niż coś, na czym kilkuosobowa rodzina ma ugotować obiad. - Mam trójkę dzieci, jak mam na tym gotować dla całej rodziny? - denerwuje się Hanna Kościńska (37 l.). - Szklanka wody po 15 minutach tylko się zagrzała, a nie zagotowała - rozpacza kobieta.
Ale to nie jest jedyny problem mieszkańców pechowych bloków. Elektryczne gotowanie jest również dużo droższe. - W tej chwili i tak płacę 300-400 zł za prąd, bo mam ciepłą wodę podgrzewaną elektrycznym piecykiem - mówi Mariola Januszewska (40 l.). - A kiedy dojdzie kuchenka elektryczna, moje rachunki będą dwa razy większe. Z czego mam to zapłacić? - dodaje rozżalona.
- Przeciętna czteroosobowa rodzina może zapłacić około 300 zł za eksploatację takiej kuchenki - potwierdza Adam Kilian, właściciel firmy Elektryfikacja Warszawa. - Korzystanie z energii elektrycznej jest dużo droższe - zaznacza.
- Odcięcie dopływu gazu do budynku wynika z faktu, że te lokale nie spełniają wymagań prawa budowlanego - mówi Rafał Chromiński, rzecznik ZGN Śródmieście. - Chodzi o zbyt małą kubaturę pomieszczeń, w których zamontowane są kuchnie gazowe, oraz nieprawidłową wentylację w lokalach jednopokojowych. Z rocznych przeglądów gazowych i kominiarskich, a także przepisów, wynika, że w lokalach tych budynków instalacji gazowej być nie może - dodaje.
Lokatorzy nie rozumieją, dlaczego ich mieszkania miałyby być za małe na normalne gazowe kuchnie. Przecież nie zmniejszyły się przez lata, kiedy bez problemu korzystali z gazu. - Moje mieszkanie ma prawie 29 mkw., kuchnia 10 mkw. Czy to za mało? - dziwi się Kościńska.