Barbara Kubacka przyszła jak zwykle do pracy na godz. 8 rano. Chwilę później na jej biurku zadzwonił telefon. - Schodź szybko na parking. W samochodzie rodzi kobieta! - usłyszała w słuchawce. Po jej plecach przeszedł zimny dreszcz. - Pracowałam przez piętnaście lat jako położna, ale ostatni poród przyjmowałam w szpitalu jakieś 15 lat temu - opowiada drżącym z emocji głosem. - Mimo to od razu pobiegłam na parking, żeby pomóc rodzącej - dodaje.
Gdy urzędniczka zobaczyła, co się dzieje na przednim fotelu pasażera, niemal zamarła ze strachu. - Okazało się, że akcja porodowa była już bardzo zaawansowana. Widać było główkę dziecka - opowiada. - Nie było czasu do stracenia. Rodząca kobieta bardzo cierpiała. Trzeba było jej pomóc.
Po kilkunastu minutach na świat przyszedł 4-kilogramowy chłopiec.
- Maluch był ładny i zdrowy. Okryłam go kocykiem. Miło było go trzymać na rękach, aż łza zakręciła się w oku, gdy jego mama mocno tuliła go w ramionach - opowiada ze wzruszeniem pani Barbara.
Chwilę później po świeżo upieczonych rodziców i ich synka przyjechało pogotowie. Cała trójka została zabrana do Instytutu Matki i Dziecka.
Już teraz Jarosław Dąbrowski (35 l.), burmistrz Bemowa, zapowiedział, że maluch będzie pod opieką urzędników. - Zostanie zapewnione mu miejsce w żłobku, a później w przedszkolu - obiecuje.
A bohaterska urzędniczka dostanie nagrodę od prezydent Warszawy. - Najważniejsze, że wszystko się udało i to, że chłopiec i jego mama są zdrowi - mówi skromnie Barbara Kubacka (55 l.).