Paweł Ż. zabrał Dawidka z domu dziadków około godziny 17.00. Następnie odjechali szara skodą w kierunku lotniska Chopina. Około godziny 18 mężczyzna zadzwonił do żony grożąc, że nie zobaczy już dziecka. Matka chłopca zgłosiła zaginięcie Dawidka na komendzie w Grodzisku Mazowieckim dopiero około godziny 23.20. Myślała, że wcześniejsze ostrzeżenia męża to kolejne złośliwości. Wcześniej miało dochodzić do podobnych sytuacji, a ojciec Dawidka miał znęcać się nad żoną. Tuż po złożeniu zawiadomienia przez mamę Dawida, czyli w nocy z 10 na 11 lipca, ruszyły poszukiwania chłopca.
Całonocne poszkiwania nia przyniosły skutku. Z samego rana śledczy poprosili media o nagłośnienie sprawy. Wraz z nagłośnieniem sprawy do policjantów zaczęły napływać setki informacji. Jak informują śledczy, każdy trop został starannie sprawdzony.
Dwutorowe działania
- Od początku prowadziliśmy działania dwutorowo. Braliśmy pod uwagę zarówno to, że chłopiec znowu żyje i może potrzebować pomocy, jak i to, że ojciec mógł zabić dziecko, a następnie popełnić samobójstwo - mówi śledczy.
Policjanci sprawdzali, czy w pobliżu trasy pomiędzy Grodziskiem Mazowieckim a Warszawą nie ma dziecka wymagającego pomocy - zagubionego, rannego, w pułapce. To było zadanie dla policjantów prewencji, działających w dużych grupach, pododziałach zwartych. Przeszukiwali ogromne obszary. W pomoc byli zaangażowani także strażacy, żołnierze i mieszkańcy Grodziska Mazowieckiego. W akcji wykorzystano drony, helikoptery, a nawet psy tropiące.
Oprócz wymienionych działań, w Komendzie Stołecznej Policji został utworzony specjalny sztab. Trafili do niego najbardziej doświadczeni policjanci operacyjni. To ich zadaniem było odnalezienie ciała dziecka.
Polecany artykuł:
Obie grupy działały jednocześnie. Gdy grupa prewencyjna sprawdzała setki hektarów terenu, analitycy typowali miejsca, w których mógł przebywać ojciec dziecka 10 lipca w godzinach pomiędzy 17.00 a 20.52. Teren został podzielony na sektory. W działania zaangażowano setki policjantów pionu operacyjnego. Zwracano szczególną uwagę na ślady, które mogły wskazywać na próbę ukrycia zwłok. Każdego dnia eliminowano kolejne miejsca przesuwając się wzdłuż trasy Grodzisk Mazowiecki - Warszawa. To właśnie w tym rejonie logował się telefon Pawła Ż., ojca chłopca i tam widziany był jego samochód.
Odnaleziono ciało Dawidka
20 lipca około godziny 13.00 odnaleziono ciało chłopca. Jeden z policjantów wypatrzył podejrzane miejsce. W wysokiej trawie przy brzegu zbiornika retencyjnego zauważono naruszony fragment ziemi przykryty liśćmi. Pod spodem leżało ciało 5-letniego Dawidka. Jak nieoficjalnie udało się nam ustalić, chłopiec miał kilka ran kłutych w okolicy serduszka. Prawdopodobne Dawidek został zabity przez własnego ojca. o 20.52 Paweł ż. rzucił się pod pociąg relacji Warszawa - Skierniewice.
Czytaj także: Zabił Dawidka nożem i przysypał liśćmi [WIDEO]
Dziś odbędzie się sekcja zwłok Dawidka, która wyjaśni szczegóły tajemniczej śmierci chłopca.