Spis treści
- Nielegalne wyścigi w Warszawie. Kolejny tragiczny wypadek
- W warszawiakach narasta frustracja. Powstał Patrol Obywatelski Warszawy
- Jak policja walczy z nielegalnymi wyścigami w Warszawie?
- Walka z piratami drogowymi wymaga kompleksowej współpracy
- Ministerstwo planuje zmiany w przepisach
Nielegalne wyścigi w Warszawie. Kolejny tragiczny wypadek
Nielegalne wyścigi w Warszawie i kierowcy szpanujący sportowymi autami to nie tylko przeraźliwy ryk silników i nieprzespane noce. Ostra jazda "pasjonatów motoryzacji" stwarza śmiertelne zagrożenie dla bezpieczeństwa wszystkich uczestników ruchu.
W Warszawie ścigają się różne grupy. Czasem są duże i zorganizowane, jak dla zabawy blokująca ulice Warsaw Night Racing, innym razem to paru znajomych skrzykuje się na "palenie gumy" pod osłoną nocy. Są też pojedynczy kierowcy, którzy zwyczajnie chcą zobaczyć, ile mogą wyciągnąć na prostej w środku miasta.
Niezależnie od tego, co skłania tych ludzi do podjęcia ryzyka, nie ma żadnych wątpliwości, że takie sytuacje są skrajnie niebezpieczne. Tu nie ma pola do dyskusji. Świadczą o tym tragiczne wypadki, o których w ostatnich latach pisaliśmy wielokrotnie. Można tu przytoczyć przykład z ulicy Sokratesa czy ostatni wypadek na Trasie Łazienkowskiej - prokuratura podejrzewa, że Łukasz Ż. tuż przed tragedią ścigał się z kolegami.
W warszawiakach narasta frustracja. Powstał Patrol Obywatelski Warszawy
Część warszawiaków zarzuca policji bierność i brak skuteczności w przeciwdziałaniu przestępcom drogowym. Z frustracji zdecydowali się wziąć sprawy we własne ręce i stworzyli Patrol Obywatelski Warszawy (POW), który będzie nagrywał piratów drogowych, a materiały przekazywał odpowiednim służbom.
Na ostatnią blokadę na ulicy Marsa, zorganizowaną przez wcześniej wspomnianą grupę Warsaw Night Racing, zwrócił uwagę radny Jan Mencwel, inicjator POW. "Wrzucają jakby nigdy nic film, na którym ktoś driftuje sobie nocą BMW a cała ulica stoi przez niego w korku. I co? I nic!! Są całkowicie bezkarni" - pisał. Zauważył, że społeczne przyzwolenie na tego typu zachowania i promowanie ich w sieci jako "coś fajnego" jedynie potęguje pociąg do podobnych wybryków.
Komenda Stołeczna Policji w rozmowie z "Super Expressem" przekazała, że w tej sprawie wpłynęło zgłoszenie i na miejsce natychmiast wysłano funkcjonariuszy, jednak do ich przyjazdu wszyscy uczestnicy zdarzenia zdążyli odjechać.
Jak policja walczy z nielegalnymi wyścigami w Warszawie?
Po zdarzeniu na ul. Marsa o nielegalne wyścigi spytaliśmy stołeczną policję. Ściganie zorganizowanych grup nie jest proste - to jak zabawa w kotka i myszkę. Kamil Sobótka z Komendy Stołecznej Policji przyznaje, że piraci drogowi doskonale zdają sobie sprawę z tego, że policjanci siedzą im na ogonie.
"Organizatorzy nielegalnych wyścigów dobrze zdają sobie sprawę z działań policji i stosują strategie mające na celu ich uniknięcie. Przede wszystkim, informacje o miejscu i czasie wyścigu są rozsyłane w ostatniej chwili konkretnym osobom na zaszyfrowanych komunikatorach internetowych, a wydarzenia mogą być błyskawicznie przenoszone w inne lokalizacje" - tłumaczy. "Zdarza się, że testują, czy wiemy o planowanym wyścigu" - dodaje w rozmowie z "Super Expressem".
Należy też zwrócić uwagę, że Warszawie (i nie tylko) brakuje policjantów.
"Dziennie przeprowadzają około 2000 różnych interwencji, w tym 150 zdarzeń drogowych w samej Warszawie. Doprowadzenie czynności do końca zajmuje średnio dwie godziny. W tym czasie interweniujący funkcjonariusze są wyłączeni z zajęcia się innymi zgłoszeniami" - mówi nam Sobótka.
Pomimo ograniczonych możliwości zapewnia, że robią wszystko, żeby dbać o bezpieczeństwo na drogach nie tylko Warszawy, ale i okolic. W sierpniu w powiecie grodziskim i wołomińskim efektem było ponad 100 kontroli pojazdów, zatrzymanie 21 dowodów rejestracyjnych oraz wystawienie 41 mandatów karnych i 3 wniosków o ukaranie do sądu. Zatrzymano także 3 kierujących w związku z zawartością alkoholu w organizmie. Z kolei akcja "CICHE MIASTO II" poskutkowała wystawieniem 567 mandatów na blisko ćwierć miliona złotych. Dlaczego więc problem nie znika?
Walka z piratami drogowymi wymaga kompleksowej współpracy
Kamil Sobótka zwraca uwagę, że za bezpieczeństwo na ulicach stolicy odpowiada nie tylko policja. Działanie we współpracy z urzędem Warszawy i Stołecznym Centrum Bezpieczeństwa poprzez wprowadzanie m.in. fizycznych ograniczeń czy montaż monitoringu znacznie ułatwia ściganie przestępców.
"Jeżeli zależy nam na poprawie bezpieczeństwa w naszym mieście, to musimy uczestniczyć w tym wszyscy: policja, samorząd, mieszkańcy i organizacje, które działają na rzecz bezpieczeństwa. Bezpieczna stolica to system naczyń połączonych, w którym każdy ma do odegrania swoją rolę" - komunikuje KSP.
Ministerstwo planuje zmiany w przepisach
Główną odpowiedzialność za bezpieczeństwo na drogach ponoszą sami kierowcy. Przestrzegając przepisów znacząco zmniejszyliby ryzyko tragicznych wypadków. Jednak stopy na gazie mają jak z ołowiu, a drogowi recydywiści notorycznie wracają na ulice. Lekceważą zdrowie i życie własne oraz cudze, za nic mają nakładane na nich kary.
W związku z tym ministerstwo planuje zaostrzenie przepisów, by skutecznie zniechęcić do groźnych zachowań i utrudnić im m.in. odzyskanie prawa jazdy. Czy dopiero to sprawi, że piraci zastanowią się dwa razy, czy na pewno opłaca im się przekroczyć prędkość? Czas pokaże.
Listen on Spreaker.