W Sejmie trwają prace nad obywatelskim projektem ustawy, która miałaby znieść w Polsce obowiązkowe szczepienia profilaktyczne, tymczasem sama natura pokazuje, co może się wydarzyć, gdyby pomysł antyszczepionkowców stał się prawem.
Zaczęło się w Pruszkowie. - Tam przed weekendem lekarze zgłosili dziesięć potwierdzonych przypadków zachorowań w jednej ze szkół podstawowych. Wszystkie dzieci, u których stwierdzono tę groźną chorobę zakaźną, nie zostały zaszczepione – mówi Joanna Narożniak z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie.
W weekend sanepid informował już o 17 przypadkach, wśród których jest jeden dorosły pacjent ze stolicy oraz roczne dziecko. Od dziecka pobrano próbki do testów wirusologicznych, które mają potwierdzić lub wykluczyć zachorowanie, natomiast mężczyzna trafił do szpitala na Kasprzaka
Gdyby szczepienia były całkowicie dowolne, mogłaby wybuchnąć epidemia. Na szczęście tak nie jest. Ponad 95 proc. osób w całej Polsce jest zaszczepionych na odrę w sposób gwarantujący bezpieczeństwo – uspokajał w niedzielę na specjalnej konferencji minister zdrowia Łukasz Szumowski. I przekonywał, by rodzice szczepili swoje dzieci, bo tylko to ratuje przed powikłaniami.
Odra jest jedną z najbardziej zaraźliwych chorób. Przenosi się drogą kropelkową i przez bezpośrednią styczność z wydzieliną jamy nosowo-gardłowej chorej osoby. Objawy to gorączka, mocny kaszel, wysypka, zapalenie spojówek, światłowstręt i nieżyt błony śluzowej nosa. Choroba często wywołuje też powikłania, m.in. zapalenie opon mózgowych.