Przed remontem torowiska na skrzyżowaniu al. Jana Pawła II i al. Solidarności (tzw. węzeł Femina) kierowcy mieli osobne światła do skrętu w lewo. Teraz są one zaklejone czarną folią. Chcąc skręcić w lewo, trzeba nie tylko ustępować pierwszeństwa jadącym z przeciwka, ale i uważać na mijające się tramwaje. Korki się wydłużają, a kierowcy klną.
Zapytaliśmy urzędników odpowiedzialnych za ruch w mieście, dlaczego światła nie działają? Miejski inżynier ruchu Janusz Galas (52 l.) najpierw zdziwił się, że na skrzyżowaniu jest taki bałagan. - Proszę pytać w Zarządzie Dróg Miejskich, oni powinni wiedzieć - odpowiedział. Z kolei Urszula Nelken (46 l.), rzeczniczka ZDM, skierowała nas do Tramwajów Warszawskich i... do inżyniera Galasa! Marcin Wiśniewski (35 l.), wiceprezes grupy ZUE, która przeprowadzała modernizację węzła Femina, zapewnia, że po zakończeniu remontu torowiska firma uruchomiła światła do skrętu w lewo. Wróciliśmy więc do inżyniera Galasa i raz jeszcze spytaliśmy o horror przy Feminie. Tym razem zajrzał do dokumentacji i odpowiedział: - Światła wrócą na skrzyżowanie w przyszłym roku, kiedy wzdłuż al. Jana Pawła II budowana będzie ścieżka rowerowa i trzeba będzie zmienić organizację ruchu.
Ależ to absurd! Po co tyle czekać? - Nie wiem, po co w ogóle zasłaniali te światła. Urzędnicy widać potrafią tylko utrudniać życie kierowcom! - denerwuje się Wiesław Kaliszewski (48 l.), taksówkarz.