Seryjna makabra w Złotych Tarasach wstrząsnęła nie tylko Warszawą, ale też całą Polską. Do pierwszej tragedii doszło 28 października. Około 40-letni mężczyzna, jak się później okazało - obywatel Niemiec - spadł z wysokości ponad 12 metrów. Mężczyzna zginął na miejscu i - jak wykazało policyjne śledztwo - popełnił samobójstwo. Kilka dni później, dokładnie w tym samym miejscu wydarzyła się kolejna tragedia. 46-letnia kobieta runęła z poziomu +4 na poziom -1 i również poniosła śmierć na miejscu. W połowie listopada w największej warszawskiej galerii handlowej doszło do kolejnej próby samobójczej. 43-letnia kobieta zdecydowała się na desperacki krok i próbowała przeskoczyć przez barierki. Tylko dzięki zdecydowanej postawie klientów, udało ocalić się jej życie. Świadkowie złapali bowiem desperatkę w ostatniej chwili i nie dopuścili do niechybnej śmierci.
Polecany artykuł:
Po serii nieszczęść w Złotych Tarasach, dyrekcja wprowadziła wzmożone patrole ochroniarzy na każdym piętrze. Miejsce zgonu obydwu osób jest stale monitorowane. Na każdym piętrze chodziło nawet po czterech ochroniarzy. Bacznie obserwowali właśnie rejon schodów ruchomych. A te zdaniem dyrekcji centrum handlowego spełniają wszystkie normy.
- Barierki oraz ruchome schody w CH Złote Tarasy spełniają wszystkie wymogi bezpieczeństwa, zgodnie z obowiązującym prawem budowlanym oraz wytycznymi Urzędu Dozoru Technicznego - przekazywała dyrekcja galerii.
Mimo tego zapewniano o planowanym wdrożeniu dodatkowych zabezpieczeń. Po dwóch miesiącach w Złotych Tarasach zamontowano specjalne siatki. Jak relacjonuje reporter Super Expressu, pojawiły się one w miejscu śmierci dwóch osób. Siatki rozłożone wzdłuż kondygnacji mają chronić przed potencjalnymi próbami samobójczymi - zarówno desperatów, jak i postronnych klientów Złotych Tarasów.