Dla strażaków ten weekend był wyjątkowo niespokojny. W nocy z piątku na sobotę około godz. 1 w nocy otrzymali zgłoszenie o groźnym pożarze w Międzylesiu. 350-metrowy dom przy ul. Ślazowej z drewnianych bali płonął niczym ognisko, a wielowarstwowa konstrukcja uniemożliwiała dostanie się do źródła pożaru. - Źródło ognia wykryto wewnątrz dachu oraz ścianie budynku. Przyczyną była najprawdopodobniej awaria ogrzewania - mówi Robert Gołębiowski ze stołecznej straży pożarnej. - Straty są ogromne. Dach i dwie ściany działowe doszczętnie spłonęły. Aby ugasić płomienie, trzeba było rozebrać konstrukcję. Mieszkająca w środku czteroosobowa rodzina została błyskawicznie ewakuowana. - To była bardzo trudna akcja. Mróz błyskawicznie zamieniał wodę w lód i sprawiał, że poruszanie się po dachu było bardzo niebezpieczne - mówi Robert Gołębiowski.
Na dodatek woda, której ujęcie znajdowało się dopiero przy Centrum Zdrowia Dziecka, zamarzała również w wężach. W gaszeniu pożaru brało udział 58 zastępów, czyli ponad 150 strażaków. - Akcja gaśnicza trwała 23 godziny - dodaje Gołębiowski.
Odkąd zaczęły się ogromne mrozy, co chwilę płoną drewniane konstrukcje. W piątek spalił się wielorodzinny zabytkowy dom w Otwocku. Dach nad głową straciło 38 osób.