"nie istnieją granice zła"

Ojciec oskarżony o zamordowanie dwójki niemowląt. Proces Piotra P. z Warszawy dobiega końca

2025-01-10 10:54

Piotr P. został oskarżony o zabicie dwójki niemowląt. Śmierć pierwszego dziecka, 3-miesięcznej Liliany, nie wzbudziła podejrzeń. Gdy rok później zginął 5-miesięczny Miłosz lekarze zawiadomili policję. W trakcie śledztwa ujawniono szokującą prawdę. Proces ruszył w 2020 roku. Po latach dobiega końca. W czwartek 9 stycznia 2025 roku prokurator Zbigniew Busz rozpoczął wygłaszanie mowy końcowej.

Warszawa. Ojciec oskarżony o zabicie dwójki niemowląt

W 2016 roku w Warszawie zmarło pierwsze dziecko małżeństwa Piotra P. i jego żony. 3-miesięczna Liliana przestała oddychać znajdując się pod opieką ojca. Gdy po powrocie do domu matka zajrzała do pokoiku córki zobaczyła, że dziecko ma sine rączki wyciągnięte do góry i nie daje znaków życia. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe. Lekarze próbowali reanimować Lilianę: przybyli ratownicy stwierdził zgon z przyczyn naturalnych. Dziewczynka wcześniej była hospitalizowana w związku z zachłystowym zapaleniem płuc, więc śmierć nie wzbudziła większych podejrzeń.

Rok później na świat przyszło drugie dziecko pary. Miłosz również był chorowity. Pewnego dnia Piotr P. niósł syna do drugiego pokoju. Doszło do tragedii. Mężczyzna podobno potknął się o dywan, a chłopiec wypadł mu z rąk, uderzając z wielką siłą w głowę. Zmarł w szpitalu, w trakcie tomografii komputerowej.

Lekarze później stwierdzili, że obrażenia malca są zbyt rozległe i nie pokrywają się z wersją wydarzeń przedstawioną przez ojca. Zawiadomili policję. Niedługo później Piotr P. został umieszczony w areszcie. W toku śledztwa ustalono, że mężczyzna miał namawiać żonę do poddania się aborcji.

Mężczyzna zaprzyjaźnił się w areszcie z najmłodszym polskim milionerem, Piotrem K. Miał zwierzać mu się z Z kolei jego współosadzony, najmłodszy polski milioner Piotr K., opowiedział śledczym co powiedział mu "kolega".

− Mówił, że nie chce już nigdy mieć dzieci. Powtarzał, że to ogromny wydatek i same problemy. Pamiętam, że o swoim synu mówił, że „to krzyczy cały czas”, nazywał dziecko, jakby było przedmiotem. Mówił to z grymasem i pogardą – zeznał. Dodał, że "śmierć jego syna nie była przypadkowa".

Czytaj dalej pod materiałem wideo.

Tragedia w Warszawie. 1,5-roczna dziewczynka wypadła z 3. piętra na Woli. Dziecko jest w stanie krytycznym

Długi proces zmierza ku końcowi

Pierwsza rozprawa odbyła się w 2020 roku, jednak po kilku rozpraw, w związku z zawieszeniem sędziego, proces trzeba było rozpocząć od nowa. Akta tej sprawy liczą 52 tomy, przesłuchano kilkudziesięciu świadków, opinię wydało 17 ekspertów. Teraz batalia dobiega końca.

W czwartek 9 stycznia 2025 roku prokurator Zbigniew Busz wygłosił mowę końcową. Wytknął Piotrowi P. "egocentryzm, przesadne oczekiwania i zainteresowanie swoją osobą".

- Urodzenie się dziecka jest wyrzeczeniem się wielu przyjemności. Cały dom staje na głowie, bo pojawia się najważniejszy członek rodziny. Nasze osobiste dążenia, pragnienia idą na bok. Liczne wizyty u lekarzy, nieprzespane noce, kolki - mówił Busz.

- Oskarżony, będąc ojcem, zamiast miłości, troski i opieki zaoferował dzieciom śmierć. Dokonując tych czynów, działał przebiegle i z pełną premedytacją, nie oglądając się na ból, który zadawał najpierw małoletniej córce Lilianie, a następnie synowi Mieszkowi. Piotr P. nie chciał mieć dzieci. Świadczy o tym to, że gdy moja mocodawczyni zaszła w ciążę, wprost oczekiwał, aby ją usunęła. Zamówił dla niej tabletki wczesnoporonne – dodał pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej adwokat Rafał Boruń.

Prokurator wniósł o karę dożywocia dla Piotra P., pozbawienie praw publicznych na 10 lat i podanie wyroku do wiadomości publicznej. Dodatkowo miałby uiścić zadośćuczynienie w kwocie 500 tys. zł na rzecz matki dzieci.

Sonda
Czy dożywocie to odpowiednia kara za zabójstwo?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki