Krzysztof Dymiński zaginął rok temu. Rodzice nastolatka opowiedzieli o poszukiwaniach
Krzysztof Dymiński zaginął 27 maja 2023 roku. W piątek wieczorem nastolatek spotka się z dziewczyną, potem wrócił do domu. Następnego dnia wyszedł z domu w Pogroszewie-Kolonii (woj. mazowieckie) i pojechał do Warszawy. Kamera monitoringu po raz ostatni zarejestrowała go na Moście Gdańskim, gdy opierał się o barierkę. Niestety, nie ma pewności, co wydarzyło się później. Czytaj dalej pod wideo.
Rodzice zaginionego Krzysia Dymińskiego robią wszystko, żeby odnaleźć syna. Śledzą każdy trop i nieustannie przeszukują Wisłę. Co jakiś czas pojawiają się nowe sygnały.
- Na początku poszukiwań dosyć skrupulatnie zapisywałem te wszystkie czynności, które robimy. Teraz zapisuję tylko główne. Czas? Nawet już go nie liczę. Tak jak kilometrów, które przepłynęliśmy. Raczej zastanawiam się nad miejscami, które ponownie trzeba przeszukać i nad nowymi rozwiązaniami pozwalającymi na jeszcze bardziej precyzyjne przeszukiwanie Wisły - powiedział Daniel Dymiński w rozmowie z Radiem Zet.
Poszukiwania na wodzie prowadzone są co najmniej dwa razy w tygodniu. Na lądzie rodzice Krzysztofa wraz z ochotnikami wykorzystują również quady i drony. Ojciec gorąco podziękował wszystkim, którzy zaangażowani są w pomoc w odnalezieniu chłopaka, również tą finansową. Na razie jednak poszukiwania nie przyniosły efektów
- Niestety, na obszarze lądowym nie znaleźliśmy go, ale też, niestety, w wodzie. "Niestety", bo jesteśmy przez to w tzw. zawieszeniu - wyznał pan Daniel. Oboje z żoną przyznają, że biorą pod uwagę także najczarniejszy scenariusz. - Chcielibyśmy po prostu, żeby to się już skończyło - dodała Agnieszka Dymińska.
Rodzice Krzysztofa żyją w stałej niepewności. Nie ukrywają, że korzystają z usług psychologa traumatologa i żałują jedynie, że nie skorzystali z tej pomocy wcześniej. Zaginięcie ukochanego syna i poszukiwania nieodwracalnie odcisnęły na nich piętno. Nie pomaga fakt, że chociaż marginalnie, to zdarzają się incydenty hejtu w ich stronę.
- Jeżeli ktoś chce nas oceniać zza monitora, niech zachowa to dla siebie. Jeżeli uważa, że to jest nasza wina, nie musi nam pomagać. Te osoby, które w ten sposób mówią, niech przyjadą do nas. Zapraszam, pomóżcie mi w poszukiwaniach. Możemy się umówić, zapłacę za hotel, za dojazd. Przyjedziecie? Pomożecie? Są odważni tylko zza monitora - zakończył Daniel Dymiński.
Listen on Spreaker.