Kościelny recydywista
Michał B. (26 l.) kradzieże w kościołach upodobał sobie szczególnie. W ubiegłym roku, razem ze swoją ówczesną dziewczyną, dopuścił się aż 28 takich kradzieży. Łącznie okradł wtedy wiernych na 26 tys. zł. Wpadł, trafił do aresztu śledczego, a w lipcu wyszedł. I wrócił do swojego ulubionego procederu.
Pisaliśmy też o bezwzględnej wojnie w Warszawie: Podpalili swojego konkurenta!
Zarówno wtedy jak i teraz, w zdecydowanej większości jego ofiarami były starsze kobiety modlące się w kościołach w centrum Warszawy. Identyczny był również sposób działania sprawcy i to, co padało jego łupem. Mężczyzna przysiadał się do pokrzywdzonych i wykorzystując ich nieuwagę kradł torebki pozostawione w ławkach bez należytej opieki. Wyjmował z nich gotówkę, karty płatnicze i wartościowe przedmioty, a reszta trafiała do kosza – tłumaczy jego sposób działania nadk. Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji.
Mafiozi z Pruszkowa wychodzą na wolność: czy zacznie się nowa wojna gangów?
Nie ma mnie w mieszkaniu!
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa jesienią tego roku złożyły cztery osoby. Funkcjonariusze dotarli do nagrania, na którym widać, jak po jednej z kradzieży Michał B. wypłaca z bankomatu pieniądze skradzioną wcześniej kartą.
Gdy kryminalni zapukali do drzwi mężczyzna zabarykadował się w mieszkaniu. Nie reagował na polecenia policjantów. Dopiero informacja o wezwaniu na miejsce straży pożarnej i świadomość skutków siłowego wejścia do mieszkania skłoniły 26-latka do otwarcia drzwi. Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał już zarzuty kradzieży oraz kradzieży z włamaniem. Grozi mu do 10 lat więzienia - mówi Szumiata.