Okradł kościół na Mokotowie. Myślał, że wziął pieniądze. Grubo się pomylił [ZDJĘCIA]

Bezdomny bardzo często bywał w parafii Św. Andrzeja Boboli przy ul. Rakowieckiej. Dobrze znał pomieszczenia parafialne. Za każdym razem widział jak siostra zakonna niesie ze sobą skórzaną saszetkę. Był przekonany, że są w niej pieniądze. Pewnego dnia siostra zauważyła, że saszetka zniknęła. Nie było jej w pomieszczeniu gospodarczym kościoła, w którym zawsze leżała. Powiadomiła więc proboszcza. Dwudniowe poszukiwania nic nie dały, dlatego duchowny zdecydował się przejrzeć monitoring. Wtedy okazało się, że 56-latek skorzystał z okazji i zabrał sakwę. W środku zamiast pieniędzy był jednak jedynie pęk kluczy do kościelnych pomieszczeń.

- Na monitoringu było widać znanego duchownym mężczyznę, który wchodzi do pomieszczenia, gdzie znajdowała się saszetka z około trzydziestoma kluczami, a następnie wychodzi z wypchaną kurtką - przekazał podkom. Robert Koniuszy z komendy policji na Mokotowie. 

Zdziwieni duchowni zgłosili sprawę mundurowym. Policjanci ustalili, że 56-latek mimo braku miejsca zamieszkania może przebywać u siostry w Ząbkach. Złożyli więc mu wizytę. - Karany w przeszłości mężczyzna nie zaprzeczał, że dopuścił się przestępstwa. Został zatrzymany. Następnego dnia usłyszał zarzuty, za które teraz może zostać skazany nawet na 5 lat więzienia - dodał Robert Koniuszy. 

Z uwagi na to, że bezdomny działał w warunkach recydywy, jego kara może wzrosnąć jeszcze o połowę.