Do tragedii doszło przez godz. 14.00. Monika K. spacerowała ze swoją córeczką w pobliżu ul. Rzepichy. Nagle pojawił się Wojciech K.(34l.), były mąż kobiety i ojciec dziewczynki. Zgodnie z decyzją sądu rodzinnego miał mieć widzenie z 2-letnią Olą. Podszedł do nich, z kieszeni wyciągnął broń i strzelił dziewczynce prosto w głowę. Malutka Oleńka padła na chodnik i zalała się krwią. Przerażona Monika K., zaczęła uciekać. Wtedy były mąż oddał kilka strzałów w jej plecy i głowę. Kobieta padła na chodniku parę metrów dalej. Mężczyzna po wszystkim poszedł do zaparkowanego przed garażami samochodu i na oczach mieszkańców popełnił samobójstwo. Jak się okazuje tej tragedii można było uniknąć.
Monika i Wojciech K. rozstali się krótko po narodzinach Oli. W sądzie trwała sprawa o alimenty. Wojciech K. nachodził żonę. Był znany policji za kradzieże z włamaniem. Nie miał też pozwolenia na broń. Chwilę przed morderstwem pracował za granicą. I już tam planował te zbrodnie od tygodni. Desperat napisał dwa listy pożegnalne, jeden skierowany do matki, drugi do Zbigniewa Ziobry. Policjanci znaleźli je w mieszkaniu. List do ministra sprawiedliwości miał aż 12 stron. Wojciech K. opisał w nim problemy w kontaktach z dzieckiem, kłótnie z byłą żoną i wojnę z teściową. Wspominał też o problemach finansowych. W liście adresowanym do matki, mężczyzna przeprosił za to co zrobił.
Ten potworny mord miał miejsce w listopadzie 2006 na Bródnie. Wojciech K. na zabójstwo wybrał dzień, w którym wiedział, że na pewno spotka się z dzieckiem i byłą żoną.