Oliwia zginęła pod kołami miejskiego autobusu. Ruszył proces kierowcy Czesława W.
Wypadek miał miejsce przed Szkołą Podstawową im. Janusza Korczaka w Józefosławiu. Autobus linii L39 przejeżdżał obok szkoły. Nagle doszło do tragedii. Po koła autobusu wpadły dzieci. Jedna z dziewczynek została poturbowana, druga ciężko ranna. Mimo reanimacji nie udało się jej ocalić. 12-latka zginęła na miejscu. Po tragedii ojciec dziecka opublikował poruszający wpis. - „to mojej córci życia nie wróci ale zawsze twierdziłem że te cholerne L to nieporozumienie Oliwka ich nie lubiła dziś umarła część mnie i zrobię wszystko żeby wyjaśnić co się stało..…” (pisownia oryginalna) - napisał ojciec po stracie córki.
Po wypadku głos zabrała też dyrekcja szkoły. – Gdyby kierowca jechał zgodnie z przepisami drogowymi, nie doszłoby do wypadku. Jedna dziewczynka przechodziła, druga szybciej wchodziła na przejście – powiedział dyrektor szkoły Andrzej Sochocki. Z kolei prokuratura zaprzeczyła, że dzieci wbiegły na przejście. Nie korzystały też z telefonów.
Teraz przed Sądem Rejonowym w Piasecznie ruszył proces. Jak informuje TVN Warszawa, 70-letni Czesław W. nie przyznaje się do winy. - Przejście dla pieszych jest tam bardzo długie, widziałem, że te dzieci latają po ulicy. Jechałem wolno, nagle usłyszałem głośne stuk […]. Od razu się zatrzymałem, patrzę na prawą stronę, otworzyłem drzwi i słyszę krzyk i płacz. Były tam dwie dziewczynki, jedna się trzymała za twarz, druga też i trzymała tamtą pod rękę, obie płakały – mówił. I dodał: Nie jestem ślepy, wolno jechałem, one się chyba musiały wygłupiać. Chcę szukać świadków wypadku, bo na pewno dużo osób potwierdzi to, co ja mówię. Na kolejnej rozprawie zostaną przesłuchani świadkowie.